Zarzuty przeciw byłemu kandydatowi PO na prezydenta Radomia - Piotrowi Szprendałowiczowi, związane są ze zdobywaniem przez niego w 2009 r. uprawnień łowieckich.
W celu uzyskania uprawnień do wykonywania polowania, posłużył się on zaświadczeniem zawierającym nieprawdę o złożonym przez niego egzaminie, wiedząc o tym, że nie uczestniczył w ostatniej części egzaminu, tj. sprawdzianie strzeleckim – powiedział z-ca prokuratora okręgowego w Lublinie w ośrodku zamiejscowym w Chełmie Zbigniew Betka. Prokuratura zarzuciła też Szprendałowiczowi, że zawierające nieprawdę zaświadczenie dołączył do podania o wydanie pozwolenia na posiadanie broni myśliwskiej i na tej podstawie takie pozwolenie wydał mu mazowiecki komendant policji. Czyny te zagrożone są karą grzywny, karą ograniczenia wolności lub karą pozbawienia wolności do dwóch lat. Szprendałowicz nie przyznaje się do winy.?
Zastanawiamy się, co powinien zrobić w takiej sytuacji Donald Tusk. Sugerowalibyśmy premierowi, aby zatrudnił jakiegoś specjalistę od "zarządzania sytuacjami kryzysowymi". Oby nie był to tylko kolejny Ravi Singh?. Szybszym rozwiązaniem byłaby jednak dobra rada eksperta od łowiectwa Bronisława Komorowskiego.