Faktycznie, wprowadzając nowe przepisy w Norwegii, liczono, że firmy będą dobrowolnie je wdrażać. Jednak okazało się, że po kilkuletnim okresie przejściowym kobiety stanowiły w zarządach jedynie 13 procent. Dopiero gdy wprowadzono sankcje dla firm, które w ciągu trzech lat się nie dostosują, współczynnik pań w zarządach norweskich przedsiębiorstw osiągnął 40 procent.
Skuteczność parytetów w przełamywaniu tradycyjnego myślenia i dostrzeżenia potencjału kobiet jest moim zdaniem oczywista. Do tego mechanizmu, co prawda w wersji „soft", sięgnęło nawet Forum w Davos oparte na wielkich korporacjach i międzynarodowym biznesie. W tym roku wprowadzono 20-procentowe kwoty dla delegacji biznesu, uznając, że dyskusja o problemach świata nie może się odbywać bez znaczącego udziału kobiet. W Polsce na 106 kobiet w spółkach WIG20 w zarządach jest tylko sześć z nich. Dzięki parytetom to mogłoby się zmienić. Ale etap dobrowolnych dostosowań jest istotny. To czas na dyskusję i argumenty, kiedy firmy decydują, jak ten proces ma przebiegać. Jest on wyraźnie określony w tegorocznej ustawie przyjętej we Francji. A także w propozycji Unii Europejskiej, która ma rozpoczynać konsultacje z prezesami największych europejskich spółek giełdowych. Zdaniem przewodniczącego Komisji Europejskiej prof. Jerzego Buzka i komisarz Viviane Reding ewentualne wprowadzenie odgórnych kwot ma być traktowane jako rozwiązanie przejściowe i jako ostateczność.
A może zamiast parytetów lepsza byłaby pomoc socjalna i merytoryczna dla kobiet planujących karierę w biznesie? Tak przynajmniej sugeruje raport Mc Kinsey.
Nie sądzę, że zamiast. Ale zgadzam się, że same kwoty nie wystarczą i potrzebny jest mechanizm pomagający kobietom w korporacyjnej karierze. To wspomniane szkolenia, ale też tworzenie żłobków czy przedszkoli przy firmie. Tu muszę przyznać, że nie podoba mi się określenie: pomoc socjalna. To przecież dobra inwestycja dla firmy, która chce skorzystać z talentów kobiet i utrzymać je w firmie. Trzeba obalić mit, że kobiety to „kosztowny" pracownik, i pokazać ich wkład w sukces nowoczesnej firmy. Właścicielom firm trzeba uświadomić, że obecność kobiet w zarządach ma sens, bo się po prostu opłaca. I pokazywać, że wiele firm postawiło już na takie rozwiązania. Są to zwłaszcza duże przedsiębiorstwa, jak Siemens, gdzie istnieje departament mający za zadanie między innymi promocję kobiet w hierarchii firmy, dbający o wprowadzanie ich na kolejne szczeble kariery, w tym na stanowiska decyzyjne. Szef tego departamentu odpowiada bezpośrednio przed szefem całego koncernu. Takich przykładów jest wiele i mam nadzieję, że gdy ta debata dojdzie do Polski, będziemy umieli pokazać, jak w innych państwach parytety się sprawdzają. Może nawet unikniemy nakładania sankcji na firmy.