Kuba Wojewódzki przed wyborami zwracał się z okładki "Wprost" do młodzieży. I straszył widmem PiS. Redaktor Lis wciąż liże rany zadane mu w pojedynku z Jarosławem Kaczyńskim. A występ w TVN-owskim "cyrku" Wojewódzkiego to przecież w jego środowisku dobra promocja. Oto próbka dialogu, jakim męczyli telewidzów.
Kuba Wojewódzki:
Nie niepokoi Cię to, że po wielkiej fali, kiedy to telewizja publiczna dała odpór także naciskom ze strony instancji kościelnych, nagle prezes telewizji publicznej upomina się o nieobecność Nergala? Faceta, który nie ma w tym programie nic wspólnego z tym, co mu przypisują?
Tomasz Lis:
Śledziłem przez dłuższy czas historię z Nergalem. Nawiasem mówiąc, jest miłym inteligentym czlowiekim, mieliśmy okazję dwa trzy razy rozmawiać. Jeśli mówimy o wyniku wyborów, to zupełnie nie docenionym jest tzw. "Nergal Factor". Jeśli zobaczymy na linię poparcia dla partii Palikota, to eksplozja jej poparcia nastąpiła dokładnie wtedy kiedy wybuchła kuriozalna historia wokół Nergala.