Reklama

Leszek Miller uratuje SLD przed rozpadem?

Stanowiska wicemarszałka Sejmu dla Wenderlicha i rzecznika klubu dla Jońskiego oznaczają, że szef SLD nadal pociąga za sznurki w partii

Publikacja: 09.11.2011 02:21

– Grzegorz Napieralski i jego ludzie nie przyjęli do wiadomości, że ponieśli porażkę – mówił niedawno Wojciech Olejniczak, europoseł SLD.

Potwierdzają to poniedziałkowe decyzje klubu poselskiego SLD, który powierzył dwie ważne funkcje ludziom obecnego przewodniczącego Sojuszu: wicemarszałka Sejmu Jerzemu Wenderlichowi, a rzecznika prasowego Dariuszowi Jońskiemu. Krystyna Łybacka, rywalka Wenderlicha, nie miała tęgiej miny po tym posiedzeniu. – Zwarcie musiało być ostre – komentuje terenowy działacz SLD.

Inny polityk dodaje, że z kuluarowych informacji wynika, iż mało brakowało, a wicemarszałkiem zostałby sam Napieralski. Szef SLD zachowuje się więc tak, jakby poprowadził partię do zwycięstwa, a nie do porażki, i teraz miał prawo dzielić łupy.

Dla większości działaczy to zaskoczenie. Liczyli na nowych ludzi we władzach partii i są zbulwersowani faktem, że w klubie sejmowym stronnicy Napieralskiego wzięli górę. W SLD można usłyszeć, że Napieralski rozpoczął ostrą grę o pozostanie na stanowisku.

– Liczy, że do 10 grudnia Konwencja Nadzwyczajna orzeknie, iż przewodniczący powinien pozostać na stanowisku aż do kongresu, czyli przez pół roku. A później zweryfikować się w wyborach powszechnych – komentuje polityk SLD.

Reklama
Reklama

Działacze martwią się też, że ludzie Napieralskiego zdominowali komisję, która ma przygotować zmiany w statucie SLD umożliwiające wyłonienie lidera w wyborach powszechnych. Panuje przekonanie, że kombinują, jak utrzymać władzę.

Takie gierki mogą się skończyć tylko w jeden sposób: działacze, którzy chcą zmian, ale się ich nie doczekają, odejdą z partii. Łatwo znajdą dla siebie alternatywę – ci bardziej lewicowi mogą pójść do Ruchu Palikota, a ci o poglądach liberalnych – do PO. A że cierpliwość wszystkich jest na wyczerpaniu, to pozostanie Napieralskiego u władzy będzie początkiem exodusu.

– Jeżeli po 10 grudnia Napieralski nadal będzie na czele partii, to koniec SLD – mówi polityk Sojuszu.

I dodaje, że jedyna nadzieja w tym, iż wola walki obudzi się w szefie Klubu SLD Leszku Millerze. – W ten sposób po latach Miller znów jest jedyną nadzieją białego człowieka – wzdycha rozmówca „Rz".

Publicystyka
Marek A. Cichocki: Czy dla europejskiej prawicy MEGA to dar niebios?
Publicystyka
Juliusz Braun: Media publiczne raczej po staremu
Publicystyka
Roman Kuźniar: Strategia predatora, czyli jak USA zmieniają swoje podejście do wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Nawrocki przegra z łańcuchem?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nieoczekiwany sojusz prezydenta Nawrockiego i Konferencji Ambasadorów RP
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama