Krasnodębski przywołuje słowa Andrzeja Olechowskiego, jednego z założycieli PO, który kiedyś stwierdził, że największą zasługą PO jest to, że PiS już nie rządzi:
Gromosław Czempiński zapewne by się z nim zgodził, chociaż to za rządów PO spotkała go nieprzyjemność – zatrzymanie przez CBA. Ale też szybko został zwolniony i znowu możemy go podziwiać na telewizyjnych ekranach. Myślę, że podobnie sądzą inni twórcy tej partii, z wyjątkiem Macieja Płażyńskiego, który nic już sądzić nie może, od kiedy „państwo zdało egzamin” w Smoleńsku. Ale tak naprawdę nie jest to największa zasługa PO – to zasługa jedyna.
Zdaniem socjologa, nic dziwnego, że pojawił się pomysł, by odświeżyć pamięć ludowi pokazowym procesem przed Trybunałem Stanu:
PO przestraszyła się jednak własnej odwagi. A szkoda, bo proces doskonale wpisywałby się w Mistrzostwa Europy jako program towarzyszący, dodatkowo zespalający obu organizatorów imprezy. Tam Tymoszenko dogorywająca w kolonii karnej, u nas Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro przed sądem. Oskarżony Kaczyński mógłby też wreszcie powiedzieć wszystko, co wie o polskiej rzeczywistości. Widowisko byłoby znacznie lepsze od posiedzeń komisji Rywina. Po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego proces jego brata mógłby stać się kolejnym wpisanym w księgi historii dokonaniem Donalda Tuska i PO.
Krasnodębski wskazuje, że gdy paliwo antypisowskie zaczęło się wypalać, Platforma musiała się rozejrzeć za innym obiektem: