Przyznaję, Wojciech Maziarski mógł poczuć się dotknięty, że nie wspomnieliśmy o nim w tekście Hobby publicysty Gazety Wyborczej? „Biczowanie polskiej prawicy”. A przecież jego osobisty wkład, jak i poprzez redagowany przez niego do niedawna tygodnik opinii, jest nie do przecenienia. Pominęliśmy go tylko dlatego, że akurat nie było go wczoraj na wyborcza.pl. A dziś jest – i to w całej okazałości. Od wstępu udowadnia, że ze wspomnianych wczoraj tuzów jest primus inter pares:
Egzaltowana prawica patriotyczna – ta, co niezłomnie strzeże dziedzictwa przodków i heroicznie pręży pierś nad mogiłami ojców naszych – ma pretensje do prezydenta i premiera, że nie pojawili się na uroczystościach 73. rocznicy bitwy pod Wizną.
To znaczy, w tym tygodniu ma pretensje akurat o to. Bo tak w ogóle ona stale ma pretensje. Do wszystkich i o wszystko. Zwłaszcza do pozostałej, czyli o wiele większej, części populacji. Zarzuca jej, że nie jest egzaltowaną prawicą patriotyczną, tylko normalnym społeczeństwem. Zamiast wsłuchiwać się w łopot sztandarów nad kurhanami krząta się wokół swoich spraw, a w wolnych chwilach grilluje.
Okazuję się, że Maziarski ma także pretensje i pogrilluje chętnie patriotę. Nie tylko do egzaltowanego posła PiS – który „nad mogiłą ojców naszych” (dosłownie – tam wydobyto jego szczątki i tam pochowano) ośmielił się powiedzieć, że Polska potrzebuje bohaterów takich jak Władysław Raginis – ale także do przedstawiciela rządu Donalda Tuska:
Swoje dołożył gen. Waldemar Skrzypczak: „Powinniśmy kształtować żołnierzy w przekonaniu, że mają poprzedników, którzy tutaj, w polskich Termopilach, dali świadectwo, w jaki sposób należy wykonać obowiązek wobec Ojczyzny”.