O totalitarnym mobbingu krwiożerczego Kościoła

Kościół to totalitarna sekta, a gdyby nie tacy jak ks. Lemański, nadal paliłby na stosie czarownice - mówi Ewa Wojdyłło-Osiatyńska, psycholog specjalista od uzależnień

Publikacja: 21.07.2013 21:19

Zgodnie z decyzją biskupa ksiądz Lemański nie może do odwołania nosić sutanny

Zgodnie z decyzją biskupa ksiądz Lemański nie może do odwołania nosić sutanny

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

Kościół w naszym kraju ma wiele wad, szczególnie w sferze personalnej. A ponieważ podobnie jak w przypadku piłki nożnej, każdy Polak jest w tej sferze ekspertem, nie możemy narzekać na brak krytyki - często zasłużonej-  kościelnych hierarchów. I nie byłoby w tym nic złego, bo w końcu krytyka często działa konstruktywnie, gdyby nie fakt, że duża grupa z nich nie ma pojęcia o tym, o czym mówi. A nawet jeśli jakieś pojęcie ma, to czyni to w "odrobinę" przesadzony sposób. Myślę, że do tej grupy spokojnie można zakwalifikować Ewę Wojdyłło-Osiatyńską, psycholog i terapeutę uzależnień, która udzieliła "Gazecie Wyborczej" wywiadu na gorący (od ponad trzech tygodni!) temat sporu ks. Lemańskiego z abp. Hoserem. Już sam lead wywiadu mówi nam, że pani Wojdyłło raczej nie interesują subtelności i niuanse:

Gdyby nie tacy księża Lemańscy, to inkwizycję mielibyśmy do dziś, czarownice palilibyśmy na stosie, a Galileusz nie zostałby zrehabilitowany.

- czytamy. Dalsza część wywiadu potwierdza, że pani doktor nie ma problemu z używaniem komicznie w tym kontekście mocnych słów. Bez żenady wypowiada np. takie diagnozy:

Jaka jest ludzka natura konfliktu pomiędzy arcybiskupem Henrykiem Hoserem a ks. Wojciechem Lemańskim?

Ewa Woydyłło-Osiatyńska: - Poza kontekstem Kościoła użylibyśmy takich pojęć jak "mobbing", "władza totalitarna". (...) Dobrym pojęciem byłoby nawet "sekta". Chodzi o instytucję czy organizację, która będąc częścią większej całości, na swoim obszarze kieruje się własną etyką i regułami. Nie funkcjonują w niej dobre praktyki zewnętrzne, wypracowane przez cywilizację i obyczaj.

Jednak żeby nie było tak czarno, Wojdyłło przyznaje, że Kościół nie zawsze jest taki barbarzyński i zbrodniczy. No, prawie.

(...)Nawet w Kościele tak hierarchicznym jak nasz, tak totalitarnym są biskupi mający więcej człowieczeństwa, dopuszczający znacznie szerszy wachlarz postaw i inne myślenie.

I choć dr Wojdyłło-Osiatyńska wypowiada między wierszami wiele mądrych słów, to ciężko je dostrzec pośród  gąszczu "totalitaryzmów", "sekt" i palenia czarownic. Szkoda. Ale przecież nie o mądre słowa tu chodziło.

Kościół w naszym kraju ma wiele wad, szczególnie w sferze personalnej. A ponieważ podobnie jak w przypadku piłki nożnej, każdy Polak jest w tej sferze ekspertem, nie możemy narzekać na brak krytyki - często zasłużonej-  kościelnych hierarchów. I nie byłoby w tym nic złego, bo w końcu krytyka często działa konstruktywnie, gdyby nie fakt, że duża grupa z nich nie ma pojęcia o tym, o czym mówi. A nawet jeśli jakieś pojęcie ma, to czyni to w "odrobinę" przesadzony sposób. Myślę, że do tej grupy spokojnie można zakwalifikować Ewę Wojdyłło-Osiatyńską, psycholog i terapeutę uzależnień, która udzieliła "Gazecie Wyborczej" wywiadu na gorący (od ponad trzech tygodni!) temat sporu ks. Lemańskiego z abp. Hoserem. Już sam lead wywiadu mówi nam, że pani Wojdyłło raczej nie interesują subtelności i niuanse:

Publicystyka
Artur Bartkiewicz: Wybory do Parlamentu Europejskiego. Dlaczego tym razem Lewicy miałoby się udać?
Publicystyka
Roman Kuźniar: Czy rząd da się wpuścić w atomowe maliny?
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł