Zaskakujące odkrycie w sprawie zabójstwa szefa polskiej policji gen. Marka Papały. Po 15 latach od tej głośnej zbrodni łódzka prokuratura znalazła nieznane dotąd dowody.
Sprawę ujawnił portal tvn24.pl, który dotarł do niepublikowanego dotąd nagrania VHS z oględzin miejsca zabójstwa generała. Widać na nim daewoo espero komendanta, którym w czerwcu 1998 r. podjechał pod dom i gdzie – zanim zdążył wysiąść - dosięgła go kula zabójcy. Na dachu samochodu są widoczne ślady rąk oraz niewielki przedmiot wyglądem przypominający łuskę naboju. O znalezisku nie ma słowa w aktach śledztwa, tajemniczego przedmiotu nie ma też wśród dowodów rzeczowych.
- Przedmiot nie został opisany w protokole oględzin. Nie został też fizycznie zabezpieczony, co oznacza, że nie znalazł się jako dowód ani w śledztwie w sprawie zabójstwa, ani w procesie oskarżonych przez warszawską prokuraturę. Dysponujemy tylko jego obrazem na filmie z oględzin – mówił portalowi Jarosław Szubert z Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi (która w pewnym momencie przejęła sprawę).
Eksperci, którym portal pokazał nagranie twierdzą, że na dachu widać łuskę prawdopodobnie z naboju do pistoletu TT, którym – według wersji łódzkich prokuratorów - miał strzelać Igor M. „Patyk", w tym śledztwie podejrzany o zabójstwo.
Jest również inne szokujące odkrycie: nieznany i wcześniej niezbadany dowód rzeczowy. To dwa guziki ze śladami krwi generała. - W Komendzie Głównej zapoznawaliśmy się z materiałami, jakie przez lata zbierała grupa policyjna grupa śledcza. W jednej z szaf znaleźliśmy foliową torebkę, a w niej dwa guziki. Opisane były jako pochodzące z ubrania generała Papały – opowiadał Jarosław Szubert.