Coraz więcej chorych na raka

W Polsce wzrasta zachorowalność na raka prostaty. Tymczasem lekarze wciąż nie mogą tego nowotworu leczyć zgodnie z europejskimi standardami.

Publikacja: 05.02.2015 21:17

Uczestnicy debaty w redakcji „Rzeczpospolitej”

Uczestnicy debaty w redakcji „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Kilka dni temu w redakcji „Rzeczpospolitej" odbyła się debata na temat leczenia raka u mężczyzn, w której udział wzięli najwybitniejsi polscy specjaliści w dziedzinie urologii i onkologii. Wszyscy zgodnie przyznają, że wciąż nie znamy czynników powodujących raka gruczołu krokowego. – Jedynym pewnym czynnikiem jest czynnik genetyczny – mówił prof. Andrzej Borkowski, przewodniczący rady naukowej Polskiego Towarzystwa Urologicznego.

Rak prostaty rozwija się powoli. Pewne stadia choroby, które do niedawna były uznawane za nowotwór, teraz są kwalifikowane jako zmiany związane z wiekiem. Nowotwory niskiego ryzyka leczone są nieoperacyjnie. Te wysokiego ryzyka, kiedyś nieuleczalne, umiemy leczyć i mamy bardzo dobre wynikami. Podstawowe metody leczenia to chirurgia i radioterapia.

Swego czasu wiele mówiło się też o badaniu per rectum. Ważnym wskaźnikiem jest oznaczenie z krwi markera PSA. – Mężczyźni są bowiem specyficzną grupą pacjentów. Występuje u nich mechanizm obronny – tłumaczyła dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczny. – Nie są wychowywani do tego, aby chorować. Duże znaczenie ma też strach przed utratą męskości.

Ostatnio głośny wśród lekarzy był przypadek, kiedy 62-letni mężczyzna po ślubie z 27-letnią kobietą celowo zrezygnował z leczenia. Wolał żyć krócej, ale w pełni sił.

Właśnie na aspekt jakości życia zwracali szczególną uwagę uczestnicy spotkania. Chodzi o takie zaplanowanie leczenia, aby możliwie długo pacjent mógł żyć i funkcjonować normalnie.

Szymon Chrostowski, prezes fundacji Wygrajmy Zdrowie, zwrócił uwagę, że pacjent mimo oczytania bez pomocy lekarza nie jest w stanie ocenić plusów i minusów danego sposobu leczenia. Lekarz powinien zaś mieć do dyspozycji wachlarz terapeutyczny zgodny z europejskimi standardami.

– Szczególnie istotne jest to w przypadku bardzo zaawansowanego nowotworu, często z licznymi przerzutami – stwierdził prof. Piotr Wysocki, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. – Wówczas podstawą terapii jest leczenie systemowe i ogólnoustrojowe.

Polega ono na podawaniu leków hormonalnych. Rak prostaty żywi się bowiem męskimi hormonami, w szczególności testosteronem. A nowe leki hamują produkcję hormonów. Niestety, nowotwór jest przebiegły i po pewnym czasie sam zaczyna je produkować. Jeszcze do niedawna na ten mechanizm lekarze nie mieli skutecznej broni.

– Dzisiaj już ją mamy – tłumaczył prof. Wysocki. – Są to nowoczesne leki znacznie poprawiające i rokowania, i jakość życia chorych. Problemem jest jednak to, że NFZ mimo pozytywnej decyzji Agencji Oceny Technologii Medycznych refunduje tylko jedną z terapii, i to tylko dla pacjentów, którzy wcześniej zostali poddani chemioterapii.

– NFZ płaci tylko za uznane i dopuszczone terapie – wyjaśniał jednak Andrzej Śliwczyński, naczelnik Wydziału Analiz, Programów Lekowych i Chemioterapii NFZ. – Przyglądamy się nowym terapiom, patrzymy na opinię AOTM i w miarę możliwości finansowych wprowadzamy nowe leki.

Doktor Elżbieta Senkus, onkolog kliniczny z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, zwróciła uwagę, że nowe terapie nie mają właściwie działań niepożądanych oraz radykalnie zmniejszają liczbę przerzutów do kości.

– Lekarze wiedzą, jak skutecznie wydłużać życie, ale nie mają czym – stwierdziła. – Proces wprowadzania nowych leków w Polsce trwa o wiele dłużej niż w innych państwach europejskich. W Polsce wykrywamy 130 tysięcy nowych zachorowań na raka rocznie. W 2020 roku będziemy mieli milion pacjentów leczonych przewlekle onkologicznie, czyli dwa razy tyle, ile obecnie. Będzie to wyzwanie dla płatnika, społeczeństwa i dla lekarzy, których wciąż ubywa. Wyzwanie, z którym zmierzyć trzeba się już teraz.

Kilka dni temu w redakcji „Rzeczpospolitej" odbyła się debata na temat leczenia raka u mężczyzn, w której udział wzięli najwybitniejsi polscy specjaliści w dziedzinie urologii i onkologii. Wszyscy zgodnie przyznają, że wciąż nie znamy czynników powodujących raka gruczołu krokowego. – Jedynym pewnym czynnikiem jest czynnik genetyczny – mówił prof. Andrzej Borkowski, przewodniczący rady naukowej Polskiego Towarzystwa Urologicznego.

Rak prostaty rozwija się powoli. Pewne stadia choroby, które do niedawna były uznawane za nowotwór, teraz są kwalifikowane jako zmiany związane z wiekiem. Nowotwory niskiego ryzyka leczone są nieoperacyjnie. Te wysokiego ryzyka, kiedyś nieuleczalne, umiemy leczyć i mamy bardzo dobre wynikami. Podstawowe metody leczenia to chirurgia i radioterapia.

Pozostało 80% artykułu
Publicystyka
Michał Piękoś: Radosław, Lewicę zbaw!
Publicystyka
Estera Flieger: Marsz Niepodległości do szybkiego zapomnienia. Były race, ale nie fajerwerki
Publicystyka
Brodzińska-Mirowska: Platformo, nim wybierzesz kandydata, sprawdź najpierw pogodę
Publicystyka
Michał Laszczkowski: Największym niszczycielem zabytków jest polskie państwo
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Publicystyka
Jędrzej Bielecki: Europa nie jest gotowa na Donalda Trumpa
Materiał Promocyjny
Seat to historia i doświadczenie, Cupra to nowoczesność i emocje