Kilka dni temu w redakcji „Rzeczpospolitej" odbyła się debata na temat leczenia raka u mężczyzn, w której udział wzięli najwybitniejsi polscy specjaliści w dziedzinie urologii i onkologii. Wszyscy zgodnie przyznają, że wciąż nie znamy czynników powodujących raka gruczołu krokowego. – Jedynym pewnym czynnikiem jest czynnik genetyczny – mówił prof. Andrzej Borkowski, przewodniczący rady naukowej Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
Rak prostaty rozwija się powoli. Pewne stadia choroby, które do niedawna były uznawane za nowotwór, teraz są kwalifikowane jako zmiany związane z wiekiem. Nowotwory niskiego ryzyka leczone są nieoperacyjnie. Te wysokiego ryzyka, kiedyś nieuleczalne, umiemy leczyć i mamy bardzo dobre wynikami. Podstawowe metody leczenia to chirurgia i radioterapia.
Swego czasu wiele mówiło się też o badaniu per rectum. Ważnym wskaźnikiem jest oznaczenie z krwi markera PSA. – Mężczyźni są bowiem specyficzną grupą pacjentów. Występuje u nich mechanizm obronny – tłumaczyła dr Katarzyna Korpolewska, psycholog społeczny. – Nie są wychowywani do tego, aby chorować. Duże znaczenie ma też strach przed utratą męskości.
Ostatnio głośny wśród lekarzy był przypadek, kiedy 62-letni mężczyzna po ślubie z 27-letnią kobietą celowo zrezygnował z leczenia. Wolał żyć krócej, ale w pełni sił.
Właśnie na aspekt jakości życia zwracali szczególną uwagę uczestnicy spotkania. Chodzi o takie zaplanowanie leczenia, aby możliwie długo pacjent mógł żyć i funkcjonować normalnie.