Gdy jednak nagranie z „lotu miłości” trafiło do Internetu, zainteresowała się nim amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu. „Pilot był o krok od katastrofy” – orzekli w tym tygodniu przerażeni filmikiem eksperci.
Cytowana przez Fox News Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu stwierdziła w oświadczeniu, że swym nieodpowiedzialnym zachowaniem naraził na niebezpieczeństwo wszystkich pasażerów na pokładzie śmigłowca, a także wszystkich tych, nad którymi przelatywał. 52-letni Martz przyznał, że zachował się głupio, ale przekonywał, że od czasu, gdy doszło do tego „incydentu”, stał się o wiele bardziej odpowiedzialnym pilotem. Nie udało mu się jednak skruszyć serc członków Rady i o nową licencję będzie mógł się starać najwcześniej za rok.
Podobny incydent – tyle że na lądzie – zdarzył się też niedawno w Norwegii. Tamtejsza drogówka zauważyła w kwietniu samochód, którego kierowca nie tylko jechał o 33 km/h za szybko, ale nie był nawet w stanie jechać prosto. Gdy policjanci wkroczyli do akcji, na miejscu kierowcy zobaczyli parę uprawiającą seks. Nakręcili więc film – dla celów dowodowych – i zatrzymali pirata drogowego. Jak zauważyła BBC, 28-latkowi grozi teraz nie tylko odebranie prawa jazdy, ale również wielotysięczna grzywna. Jego 21-letniej partnerce, mimo znaczącej roli, którą odegrała w całym incydencie, nie postawiono żadnych zarzutów. Policjanci pozwolili jej nawet odwieźć kochanka do domu.