Ponad godzinę zajęło policjantom odnalezienie radiowozu, który ostatecznie - jak się okazało - stał w zupełnie innej części Sztokholmu niż ta, w której został pierwotnie zaparkowany. W środku spał pijany 20-latek, który wcześniej skorzystał z niefrasobliwości funkcjonariuszy.
- Nikt nie pilnował samochodu, a młody mężczyzna akurat przechodził obok i pomyślał "nikt go nie pilnuje, więc się nim przejadę". I tak właśnie zrobił - śmieje się Carin Wetterlöf z policji w Sztokholmie, która przyznaje, że inni policjanci uznali wpadkę swoich kolegów za dość zabawną.
Policjantom udało się znaleźć zaginione auto dzięki nadajnikowi GPS, w który wyposażony jest każdy radiowóz.
- Nie było żadnego pościgu samochodowego. Samochód po prostu stał w innym miejscu - relacjonuje Wetterlöf.