Prokuratura żądała dla każdego z oskarżonych maksymalnej kary 18 lat więzienia.
Do tej pory płócien nie odnaleziono, eksperci obawiają się, że część z nich została spalona. Matka głównego oskarżonego zeznała bowiem, że chciała pozbyć się dowodów przeciwko synowi.
Rumuńscy eksperci odnaleźli w popiołach znalezionych w domu rodziny Dogaru we wsi Carcaliu pozostałości trzech obrazów olejnych i gwoździe pochodzące z XIX wieku. Radu Dogaru przekonywał jednak na procesie, że obrazy nie zostały zniszczone, a pozostałości w popiołach to albo fragmenty ogrodzenia, w które były wbite ręcznie robione gwoździe, albo XIX-wiecznych ikon, które znajdowały się w domu rodzinnym.
Radu Dogaru utrzymuje, że nie wie dokładnie, co stało się z łupem. Jego zdaniem obrazy zostały sprzedane na czarnym rynku. W trakcie procesu twierdził, że zaproponował holenderskiej prokuraturze ugodę w ramach której zwróciłby pięć obrazów, ale w odpowiedzi usłyszał, że jedyna co może zrobić dla naprawienia swojego czynu to zwrot wszystkich skradzionych dzieł bez stawiania żadnych warunków.