Mirmotahari został zatrzymany w Oslo i umieszczony w areszcie. Policja wnioskuje o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec niego. Sam Mirmotahari twierdzi, że jest niewinny.

16 czerwca norweska gazeta VG opublikowała nagranie, z którego wynika, że adwokat chciał porwać ofiarę gwałtu a następnie podać jej środki odurzające, dzięki czemu nie mogłaby ona zeznawać przed sądem, a jego klient oskarżony o gwałt zostałby uniewinniony. Planu tego nie udało się na szczęście zrealizować - mężczyzna broniony przez Mirmotahariego został skazany na pięć lat więzienia za gwałt, którego się dopuścił.

W oświadczeniu wydanym po publikacji nagrania Mirmotahari przyznał, że zachował się w sposób, który godzi w reputację prawnika. Dodał, iż podjął decyzję o natychmiastowym zawieszeniu swojej praktyki adwokackiej. Przeprosił też, za słowa, które padły na nagraniu i które, były "obraźliwe dla pokrzywdzonej kobiety". 

Dziennik VG poinformował, że adwokat chciał uniemożliwić ofierze gwałtu pojawienie się w sądzie i złożenie zeznań, które obciążałyby jego klienta. Mirmotahari twierdzi jednak, że jego wypowiedzi, które można usłyszeć na nagraniu są wyjęte z kontekstu i że w rzeczywistości nigdy nie chciał nikogo porywać.

- Myślę, że ty, ze swoją przeszłością, myślałeś o różnych rozwiązaniach. Co powiesz na porwanie tej osoby, w ciągu kilku najbliższych dni - mówi adwokat na nagraniu, sporządzonym dwa tygodnie przed podjęciem się przez niego obrony dwóch obywateli Rumunii oskarżonych o pobicie i zgwałcenie 40-letniej narkomanki. Sam Mirmotahari twierdzi, że znajdował się pod olbrzymią presją osoby, która wykonała nagranie. - Powiedziałem to. To brzmiało brutalnie i było niefortunne. Ale do niczego nie doszło - podkreślił.