Produkcja tańszych olejów rośnie, a palmowego maleje, a to wpływa na ich ceny — stwierdził Vipin Gupta, prezes firmy maklerskiej Glentech Group z Dubaju. — Rosnące ceny palmowego zniechęcają do jego kupowania — dodał. Na giełdzie w Mumbaju tona nieprzetworzonego oleju palmowego jest oferowana za 930 dolarów CIF (cena, transport, ubezpieczenie) w dostawach w marcu, natomiast olej sojowy na tych samych warunkach kosztuje 915 dolarów, a słonecznikowy 910 dolarów.
Kupujący w Indiach, kraju, który sprowadza najwięcej olejów na świecie, zmniejszają zakupy oleju palmowego i zwiększają zamówienia sojowego — poinformował Sanjeev Asthana, prezes Patanjali Foods, największego w kraju importera oleju palmowego. Jego import zmalał w styczniu do 787 tys. ton, do najniższego poziomu od 3 miesięcy, a import sojowego zwiększył się o 24 proc. do 180 tys. ton. Sandeep Bajoria, prezes maklera Sunvin Group przewiduje, że import oleju sojowego może skoczyć do 300 tys. ton w marcu i do 400 tys. t w kwietniu, a palmowego zmaleje do ok. 700 tys. t - pisze Reuter.
Czytaj więcej
Dostawca oleju palmowego dla takich marek jak Nestle, Kellogg's i Colgate pozyskuje olej palmowy na plantacjach powstałych na wylesionych gruntach w jednym z najlepiej zachowanych obszarów lasów deszczowych Amazonii w Peru – alarmują ekolodzy.
Na zmianę tendencji wpływa tez niekorzystna marża zysku firm dokonujących rafinacji. Na oleju palmowym tracą, a na pozostałych dwóch zarabiają — wyjaśnił Rajesh Patel, partner maklera olejowego GGN Research. Indie sprowadzają olej palmowy z Indonezji, Malezji i Tajlandii, a pozostałe dwa z Argentyny, Brazylii, Rosji i Ukrainy.
Wyższe koszty transportu sprawiają, że olej palmowy jest mniej atrakcyjny także dla europejskich importerów, jest więc droższy nawet o 100 dolarów/tona od sojowego, rzepakowego i słonecznikowego. Różnica cen zmniejszy atrakcyjność tego pierwszego oleju wśród zwykłych konsumentów, natomiast popyt na niego nie zmaleje w przemyśle przetwórczym — ocenia pewien makler z Singapuru.