I nie wiadomo, kiedy ceny spadną. Powodem jest kryzys na rynku ziemniaczanym.
Wcześniej mała paczka ziemniaczanych chrupków kosztowała ok 200 jenów, czyli równowartość ok. 2 dolarów. Po wstrzymaniu produkcji przez Calbee, cena gwałtownie podskoczyła. Telewizja i inne media zaczęły pokazywać puste półki, kiedy okazało się, że na północnej wyspie Hokkaido, czyli w głównym regionie skąd pochodził surowiec, zbiory były fatalne.
W minionym roku wyspa ucierpiała z powodu kilku tajfunów, które zniszczyły uprawy. A Calbee ma ponad 80-proc. udział w japońskim rynku chipsów ziemniaczanych, które obok chrupków ryżowych i słonych paluszków są ulubionymi przekąskami Japończyków. W badaniach przeprowadzonych wśród 10 tys. konsumentów w tym kraju, ziemniaczane chipsy Calbee znalazły się na 2. miejscu wśród 13 rodzajów przekąsek.
Braki na rynku wystąpiły natychmiast po informacji producenta o kłopotach z surowcem. Zaczął się paniczny wykup, który szybko rozszerzył się na restauracje, a w Japonii zaczęto mówić nawet o „Kartoflanym kryzysie".
— Robimy wszystko, co tylko jest możliwe, żeby przywrócić sprzedaż chipsów - zapewniała w rozmowie z „Nikkei" Rie Makuuchi, rzeczniczka Calbee. Informowała również, że firma planuje import ziemniaków ze Stanów Zjedoczonych oraz z położonej na południu wyspy Kiusiu, gdzie zachęca się rolników do wcześniejszego, niż zazwyczaj posadzenie ziemniaków. Żaliła się jednocześnie na państwowe regulacje, które broniąc japońskich farmerów znacząco ograniczają import żywności.