Prezes NRL: Jako samorząd lekarski będziemy surowymi recenzentami nowej władzy

Trzeba pilnie odbudować zaufanie pacjentów do lekarzy – mówi Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Publikacja: 27.11.2023 03:00

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Łukasz Jankowski

Foto: PAP/Jakub Kaczmarczyk

W umowie koalicyjnej wiele miejsca poświęcono zdrowiu Polaków. Ale czy nie przypomina ona panu bardziej koncertu życzeń niż zapowiedzi konkretnych zmian?

Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, jak mało miejsca w umowie koalicyjnej poświęcono zdrowiu. Polacy mówią przecież, że zdrowie powinno być najważniejszym obszarem i że potrzebna jest głęboka reforma. W umowie koalicyjnej mamy zaś wiele ogólników, a bardzo mało konkretów. W zasadzie koalicjanci kazali nam czytać między wierszami. Widzą system jako zbiór rozrzuconych wysp – między innymi szpitalnictwo i podstawowa opieka zdrowotna. Chcą postawić na zespoły terapeutyczne i wzmocnienie kompetencji innych zawodów medycznych. Traktuję to jako odwrócenie trendów, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzedniej kadencji. Postawiono na produkcję lekarzy w „prawieszkołach”. Na kierunek lekarski dostały się osoby, które kiedyś zasiliłyby szeregi pielęgniarek czy ratowników medycznych. Postawienie na inne zawody medyczne jest dobrą, optymalną kosztowo drogą. Teraz natomiast dosypuje się do systemu najdroższych pracowników, powodując, że zabraknie innych, którzy z powodzeniem mogliby przejąć część zadań lekarzy.

Na co jeszcze w umowie koalicyjnej zwróciłby pan uwagę?

To, co mi się podoba, to położenie nacisku na zdrowie psychiczne. To dziedzina zapomniana przez polski system. To ogromny błąd, który pilnie wymaga poprawy. Problemy psychiczne dzieci przekładają się w późniejszych latach na kardiologię i neurologię.

W umowie koalicyjnej zabrakło mi jednak rozliczenia przeszłości, czyli zdiagnozowania, z czym mamy do czynienia obecnie. A mamy do czynienia z ogromną utratą zaufania – zaufania pacjenta do lekarza. Powstały specjalne komórki w prokuraturze ds. błędów medycznych. Potem minister Niedzielski na konferencjach prasowych przekonywał, że będzie bronił pacjentów przed lekarzami. Utracone zostało też zaufanie do systemu e-zdrowia. Ujawniono dane medycznie i wykorzystano je w celach politycznych.

W czasie pandemii bez żadnego zastanowienia wprowadzano obostrzenia, a potem dokonywano zakupów szczepionek. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski. Nowy minister zdrowia powinien odbudować zaufanie obywateli do systemu ochrony zdrowia, ale też i zaufanie wykonujących zawody medyczne do ministra.

Czytaj więcej

"Siódemka NIL": Czy Ministerstwo Zdrowia zrealizowało żądania lekarzy?

W umowie koalicyjnej zabrakło mi spojrzenia do przodu. Bez niego wciąż będziemy mieli do czynienia ze strategią gaszenia pożarów. Zachodnie systemy ochrony zdrowia przechodzą bardzo szybką transformację, wykorzystując sztuczną inteligencję. Nowe technologie wymuszają zmiany funkcjonowania kadr i ich liczebności. Powstają nowe zawody. Koalicjanci zdają się tego nie widzieć. Stawiają na konserwację systemu i wyrywkowe zmiany.

Zmiany zaufania nie da się wprowadzić aktem prawnym. A jaka zmiana przepisów powinna zostać wprowadzona jako pierwsza w systemie?

Natychmiast trzeba postawić na spójną strategię bezpieczeństwa leczenia. Ta strategia powinna opierać się na kilku filarach. Przede wszystkim trzeba poprawić warunki bezpieczeństwa pacjentów. Stworzyć przejrzyste rejestry, które pokażą, w których szpitalach leczy się lepiej, w których gorzej. Trzeba też wprowadzić system zachęt finansowych, by szpitalom, które leczą gorzej, chciało się poprawić jakość.

Ale przecież Sejm poprzedniej kadencji uchwalił ustawę o jakości.

W naszej ocenie to ustawa kaleka. Nie wprowadzi realnej jakości. Nowy rząd właśnie tą ustawą powinien zająć się w pierwszej kolejności. Powinien zadbać też o bezpieczeństwo lekarzy, czyli wprowadzić system no fault. Uderzając w bezpieczeństwo lekarza, uderzamy w bezpieczeństwo pacjenta. Jako samorząd lekarski oczekujemy zniesienia odpowiedzialności karnej za zdarzenie niepożądane i nieumyślny błąd medyczny. Trzeba również postawić na dobrze wykształcone kadry lekarskie i zamknąć kierunki lekarskie, które mają negatywną opinie Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Jeśli rząd zechce zwiększyć limity kształcenia, to powinien to zrobić wyłącznie na tych uczelniach, które dają gwarancję jakości. Należy też popracować nad nowym systemem nadzoru kształcenia ustawicznego i rozliczaniem punktów edukacyjnych.

My ze swojej strony gwarantujemy przejrzystość postępowań przed sądami lekarskimi. Powstaje już przejrzysty rejestr orzeczeń sądów lekarskich. Mając na myśli strategię bezpieczeństwa, chcę, byśmy postawili na przejrzystość, dobre warunki pracy, dobrze wykształconych lekarzy, a dalej – na przejrzystość postępowań, gdy ktoś popełni błąd. Wówczas będziemy mogli mówić o rzeczywistej strategii bezpieczeństwa. Samorząd lekarski w tworzeniu takiej strategii chce uczestniczyć. Pytanie, czy będzie wola polityczna.

Przy Ministerstwie Zdrowia działał zespół, który miał wypracować zmiany dotyczące no fault. Czy wyniki jego pracy powinny iść do kosza, czy następny minister powinien przyjąć wypracowane w ten sposób rozwiązania?

Opinia publiczna o wielu sprawach nie była informowana. Żądaliśmy audytu i udostępnienia społeczeństwu informacji o bezpieczeństwie danych zgromadzonych w centrum e-Zdrowia. To się nie stało. Zespoły eksperckie wykonały dobrą pracę. Ale martwimy się, że nowy minister na zasadzie dyskontynuacji wyrzuci wyniki pracy zespołów do kosza. To nie byłoby dobre.

Czy zespół do spraw opracowania rekomendacji ds. no fault wypracował dobre rozwiązania? A może samorząd będzie forsował własne pomysły?

Stanowisko samorządu lekarskiego pozostaje niezmienne w tej kwestii. Odczarowanie dokonań ministra Ziobry jest konieczne. Zespół wypracował swoje rozwiązania, ale nie wiem, czy zostaną one przyjęte przez nowego ministra.

Koalicjanci już na samym początku pokłócili się już o poziom finansowania ochrony zdrowia. Obecnie przeznaczamy na ten cel poniżej 5 proc. PKB. Nowi koalicjanci nie będą już mogli naginać rzeczywistości i twierdzić, że są one wyższe. Zbyt często krytykowali poziom nakładów i kreatywną księgowość Prawa i Sprawiedliwości, żeby teraz wycofać się z obietnicy podniesienia finansowania.

Co nowy rząd powinien przejąć po poprzednikach?

Nie należy się odcinać od wszystkich zmian wprowadzonych przez poprzedników. Z pewnością pomysł opieki koordynowanej w podstawowej opiece zdrowotnej jest wart kontynuacji. Tworzenie sieci placówek nie wyszło, np. krajowej sieci onkologicznej. Dobrym posunięciem było ustalenie urealnionej płacy minimalnej w ochronie zdrowia. Mamy też ustawę gwarantującą 6 proc. PKB na ochronę zdrowia. Ta ustawa powinna być przestrzegana.

Czytaj więcej

Lekarze zaprotestują w Warszawie - w ochronie zdrowia pacjentów

Widać, że kształcenie w ochronie zdrowia stało się ważnym tematem. I tak powinno pozostać. Tylko podejście do tego tematu powinno być całkowicie zmienione.

Jaką dużą zmianę należałoby wprowadzić?

Rozproszony nadzór właścicielski nad szpitalami nie służy budowaniu systemu, a szpitale powinny tworzyć system. Obecnie placówki z tej samej ulicy konkurują między sobą o zasoby, kadry i nie mają nawet wspólnych procedur zamówień.

Czyli postuluje pan centralizację?

Niekoniecznie. Pojawiają się postulaty, by z dotychczasowych właścicieli podmiotów leczniczych tworzyć pewne rady zarządzające szpitalami na szczeblu samorządowym. Ta koncepcja jest mi bliska jako samorządowcowi. Wprowadzona podczas pandemii centralizacja pokazała, że przepływ informacji i reakcja na nie były zbyt wolne. Myślę, że na szczeblu wojewódzkim można by stworzyć szpitale trzeciego stopnia referencyjności, które nadzorowałyby szpitale powiatowe. Szpitale powiatowe współpracowałyby z placówkami POZ. Wówczas krążenie pacjenta w ramach opieki koordynowanej byłoby dużo łatwiejsze. Lekarz rodzinny mógłby konsultować się z lekarzami ze szpitali trzeciego stopnia referencyjności.

Pani minister Sójka otrzymała od samorządu lekarskiego siedem postulatów. Czy przedstawicie je nowemu ministrowi? A może lista będzie dłuższa?

Jesteśmy rozczarowani dwoma miesiącami urzędowania pani minister. Z siedmiu postulatów w pełni udało się spełnić tylko jeden – dotyczący przekazania funduszom regionalnym środków na realizację zmian finansowania w stomatologii, czyli de facto zapłaty przez NFZ za wykonaną pracę lekarzy dentystów w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2023 roku. Niespełnione postulaty i listę nowych przedstawimy nowemu ministrowi.

Młodzi lekarze nie chcą robić specjalizacji związanych z onkologią. Co zrobić, by miał nas kto leczyć?

Młodzi lekarze nie chcą robić specjalizacji związanych ze szpitalem. Przeprowadziliśmy ankietę „Diagnoza szpitalnictwa 2023”. 70 proc. szpitalników powiedziało, że rozważa odejście ze szpitali ze względu na bardzo trudne warunki pracy, stres, zagrożenie dla bezpieczeństwa i długie godziny pracy. Niedziwne też, że i młodzi ludzie nie chcą wybierać takiej specjalizacji. Gremialnie wybierają te specjalizacje, w których mogą praktykować w trybie ambulatoryjnym. Powinniśmy zacząć od zachęt finansowych. Dziś dodatek na specjalizacjach deficytowych wynosi 700 zł. Powinno się go zdecydowanie podnieść. Szpital nie powinien być też miejscem, w którym nie chce się pracować.

Z pewnością będziemy surowymi recenzentami nowej władzy. Taka rola samorządu. Ale liczymy też na merytoryczną współpracę.

W umowie koalicyjnej wiele miejsca poświęcono zdrowiu Polaków. Ale czy nie przypomina ona panu bardziej koncertu życzeń niż zapowiedzi konkretnych zmian?

Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, jak mało miejsca w umowie koalicyjnej poświęcono zdrowiu. Polacy mówią przecież, że zdrowie powinno być najważniejszym obszarem i że potrzebna jest głęboka reforma. W umowie koalicyjnej mamy zaś wiele ogólników, a bardzo mało konkretów. W zasadzie koalicjanci kazali nam czytać między wierszami. Widzą system jako zbiór rozrzuconych wysp – między innymi szpitalnictwo i podstawowa opieka zdrowotna. Chcą postawić na zespoły terapeutyczne i wzmocnienie kompetencji innych zawodów medycznych. Traktuję to jako odwrócenie trendów, z którymi mieliśmy do czynienia w poprzedniej kadencji. Postawiono na produkcję lekarzy w „prawieszkołach”. Na kierunek lekarski dostały się osoby, które kiedyś zasiliłyby szeregi pielęgniarek czy ratowników medycznych. Postawienie na inne zawody medyczne jest dobrą, optymalną kosztowo drogą. Teraz natomiast dosypuje się do systemu najdroższych pracowników, powodując, że zabraknie innych, którzy z powodzeniem mogliby przejąć część zadań lekarzy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił