Rz: Od lat narzekamy na jakość stanowionego prawa. Jak pan ocenia poziom legislacji, który prezentuje dziś Sejm i rząd?
Jerzy Stępień: W polskim parlamencie niestety nic się nie zmienia. Nie widać nawet symptomów poprawy. Z legislacją rządową jest trochę lepiej. Powoli wychodzimy na prostą. Widać większą koordynację pracy ministerstw. Mniej jest radosnej twórczości pojedynczych resortów, choć oczywiście zdarzają się wpadki, takie jak z ustawą o rajach podatkowych.
Czasami można odnieść wrażenie, że posłowie różnych partii prześcigają się w pisaniu projektów, które są reakcją na konkretne wydarzenie. Może więc inicjatywa legislacyjna powinna być ograniczona?
Nie wiem, jak to zrobić, ale z pewnością powinno się wyeliminować inicjatywę poselską, która jest zakamuflowaną inicjatywą rządową. To taki bajpas dla długich procedur rządowych. Żeby je obejść, podrzucamy projekt posłom i skracamy nad nim pracę. To niedopuszczalne. Zjawisko to trzeba szybko wyeliminować, nawet nakładając kary na posłów za popieranie takich właśnie projektów. Jeśli chcą, niech sami przygotują zmiany, a nie podszywają się pod autorów i firmują poselskim mandatem rządowe propozycje.
A co z kodeksami? Czy prace nad nimi nie powinny się toczyć z dużymi ograniczeniami?