Sprzedając dopalacze, można się dorobić i uniknąć surowej kary. Przekonał się o tym niedawno Dawid K. nazywany królem dopalaczy. Jego proces w pierwszej instancji zakończył się skazaniem na więzienie, po apelacji wykonanie kary zawieszono na pięć lat.
Do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku trafiła niedawno apelacja w sprawie prezesa firmy prowadzącej kilka sklepów z dopalaczami. Sąd ma wątpliwości i prosi Sąd Najwyższy o jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy za wprowadzanie do obrotu środków zastępczych – dopalaczy – grozi odpowiedzialność karna czy też administracyjna. Wszystko zaczęło się od tego, że Jarosław K. został uznany za winnego, gdy przez trzy miesiące w 2013 r. jako prezes zarządu firmy prowadzącej na terenie kraju kilka sklepów, sprowadził niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób – klientów tego sklepu.