Po latach spadku i zastoju powoli rośnie liczba wyroków podawanych do publicznej wiadomości. W pierwszej połowie 2015 r. było ich już 3,5 tys. Tymczasem w całym 2014 r. niespełna 5 tys. Dlaczego akurat ten środek nie jest popularny?
Powiesić jest łatwo
– Publikacja wyroku w małej społeczności może oznaczać dla sprawcy poważne kłopoty w przyszłości, np. ze znalezieniem pracy, wynajęciem mieszkania czy uzyskaniem kredytu – tłumaczy sędzia Mariusz Wolski. I dodaje, że jeśli już sąd zdecyduje się na taki środek, to do niego należy także ustalenie miejsca upublicznienia wyroku (tablica ogłoszeń w sądzie albo urzędzie, internet, dziennik) oraz tego, ile ma on wisieć np. w internecie. Są sądy, które uznają, że wystarczy miesiąc, inne orzekają minimum pół roku upublicznienia.
Sądy stawiają raczej na surowe wyroki i wolą je zawieszać, niż orzekać środki karne. Wolą także zawieszać wykonanie wyroków, zamiast pozbawiać sprawców prawa jazdy czy umieszczać wyroki na złodziei w internecie – krytykują karniści.
– Żeby orzeczenie takiego środka miało szansę być skuteczne, sądy powinny nakazywać publikację wyroku np. w poczytnym dzienniku. A na to ich po prostu nie stać. Ogłoszenie z treścią wyroku kosztuje kilka tysięcy złotych. Jeśli sąd wyłoży pieniądze za publikację, ma potem ogromne problemy z wyegzekwowaniem pieniędzy od skazanego – odpiera zarzut sędzia Paweł Krupski.
– Na stronie internetowej Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze od kilku lat publikowano wyroki na pijanych kierowców. Tak ku przestrodze – mówi prokurator Jacek Buśko. – Teraz powoli się od tego odstępuje, bo publikacji było zbyt dużo, a czuwać nad terminami publikacji i ich ściągania ze strony musiało coraz więcej osób.