- Wykrycie afrykańskiego pomoru świń może oznaczać ogromne straty dla branży rolno-spożywczej - uważają eksperci zaproszeni do NIK. - Rozprzestrzenienie się tej choroby w naszym kraju będzie poważnym ciosem dla finansów państwa. ASF nie zagraża życiu ludzi, ale może wywołać nieodwracalne skutki ekonomiczne - dodali.

Wyniki badań z lipca i sierpnia potwierdziły wystąpienie w Polsce dwóch ognisk afrykańskiego pomoru świń u trzody chlewnej. Obydwa zlokalizowano na obszarze już wcześniej objętym restrykcjami weterynaryjnymi. Jeden z tych przypadków dotyczył gospodarstwa, w którym była tylko jedna świnia. Problemu nie można jednak lekceważyć. ASF dotyka wielu innych krajów, szczególnie za naszą wschodnią granicą. Rosja zmaga się z chorobą od 2007 roku. Wirusa nie udało się tam zlikwidować i szybko się rozprzestrzenia. Media w ostatnich tygodniach donosiły, że ASF u trzody chlewnej wykryto również na Litwie i Łotwie. Łotewski rząd w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa ogłosił stan wyjątkowy na obszarach przygranicznych z Białorusią. Na Litwie tylko na jednej z ferm zlikwidowano prawie 20 tys. świń.

Afrykański pomór świń to choroba trudna do zwalczenia, ale są kraje, które poradziły sobie z nią w dość krótkim okresie. Belgia - w której działano bardzo szybko - zatrzymała ASF w ciągu niespełna sześciu miesięcy. Natomiast w Holandii, gdzie zabrakło tak szybkiej reakcji, trzeba było dokonać uboju kilku milionów świń.

NIK wkrótce to zbada czy polskie służby są gotowe do błyskawicznej i skutecznej reakcji w przypadku rozprzestrzeniania się choroby, czy mają odpowiednie procedury oraz czy są wyposażone w odpowiednie środki.

Kontrola rusza we wrześniu.