Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną doktorantki, która spierała się z swoim rektorem o stypendium.
Skarżąca w roku akademickim 2012/2013 była doktorantką IV roku studiów na wydziale inżynierii jednej z politechnik. W listopadzie 2012 r. specjalna komisja negatywnie zaopiniowała jej wniosek o stypendium. Z ustaleń wynikało, że w sprawozdaniu za ubiegły rok wymieniła dziewięć publikacji i przyporządkowała im liczbę punktów. Nie było to jednak zgodne z prawdą. Nie zgadzała się punktacja, a prace zostały złożone później.
Istotnym argumentem dla rektora okazała się też opinia opiekuna naukowego kobiety, który ocenił na mierny poziom zaawansowania jej rozprawy. Opinia komisji, ocena promotora i skromny dorobek naukowy przesądziły o odmowie finansowania.
Kobieta ją zaskarżyła, ale ostatecznie Wojewódzki Sąd Administracyjny w Poznaniu przyznał rację uczelni. Stanowisko to potwierdził NSA. Zauważył m.in., że decyzja o przyznaniu stypendium ma charakter uznaniowy. Jej wydanie zależy od spełnienia określonych warunków. Jednym z nich jest wykazanie postępów w doktoracie.
Jak zauważył sędzia NSA Jan Paweł Tarno, w aktach jako dowód znajduje się ocena opiekuna naukowego, w której postępy skarżącej zostały ocenione jako mierne. Zdaniem NSA ocena promotora, dorobek naukowy i to, że do dnia dzisiejszego kobieta nie otworzyła nawet przewodu doktorskiego, pozwalały odmówić przyznania wsparcia. Wyrok jest prawomocny.