Zofia W. wynajęła dwóch majstrów do remontu kuchni i łazienki. Nie dość, że spartaczyli robotę, to jeszcze porzucili ją, nie kończąc. Wannę zamiast na nóżkach umocowali na cegłach, krzywo ułożyli glazurę i terakotę, obmurowali rurę odpływową, uniemożliwiając dostęp do niej w razie konieczności. Kobieta musiała wynająć kolejnych fachowców.
Przed sądem domagała się od Edwarda W. 600 zł, a od Waldemara K. 1700 zł tytułem podwójnej wysokości wypłaconego zadatku. Od obu po 5000 zł odszkodowania za nieterminowe i nierzetelne wykonanie pracy, oraz solidarnie 1548 zł jako równowartość zniszczonych materiałów. Uzasadniła, że w trakcie prac Edwardowi K. przekazała 300 zł, a Waldemarowi K. 700 zł, kilkakrotnie „na papierosy" łącznie 50 zł oraz 100 zł na paliwo, kiedy przywiózł swoim samochodem kupione przez nią materiały budowlane.
Sąd Rejonowy w Puławach roszczenie uznał za częściowo słuszne i zasądził od Edwarda W. 300 zł, od Waldemara K. 850 zł oraz solidarnie od obu 1548 zł. Stwierdził, że umowa o roboty remontowe miała charakter umowy o dzieło. Owo „dzieło" zostało źle i nie w pełni wykonane. W konsekwencji nie doszło do jego wydania i odbioru, Zofia W. zaś skutecznie odstąpiła od umowy.
Sąd uznał, że otrzymane kwoty nie były zadatkiem w rozumieniu art. 394 kodeksu cywilnego, a tylko wtedy podlegałyby zwrotowi w podwójnej wysokości. Nie miały zabezpieczać trwania umowy (co jest cechą zadatku). Były to zaliczki wypłacane w trakcie prac na poczet przyszłego rozliczenia. Dlatego zasądził od nich kwoty faktycznie pobrane.
Za słuszne sąd uznał roszczenie o zwrot równowartości zużytych materiałów na podstawie art. 633 k.c. (obowiązek właściwego wykorzystania materiałów dostarczonych przez zamawiającego). Stwierdził, że większość wykorzystali wbrew sztuce budowlanej, a poprawki wymagać będą kolejnych nakładów. Roszczenie o 5 tys. zł odszkodowania oddalił.