O absurdalnym wymogu poświadczania przez chorych lekarskiego zlecenia na refundowane pieluchomajtki „Rzeczpospolita" pisała wielokrotnie. Żeby wykupić 60 podkładów przysługujących miesięcznie m.in. chorym na stwardnienie rozsiane, osobom ze znacznym stopniem upośledzenia i pacjentom onkologicznym, oni albo ich rodziny muszą zgłosić się po pieczątkę do punktu ewidencyjnego NFZ. Czasem to nawet kilkadziesiąt kilometrów, bo są województwa, w których punktów jest zaledwie kilka (np. w pomorskim – cztery). I choć zlecenie można do NFZ wysłać pocztą, wielu chorych i ich opiekunów nie może pozwolić sobie na czekanie – przy niskiej rencie i konieczności zakupu drogich leków potrzebują refundowanych pieluchomajtek natychmiast.