Prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku poznamy skutki tegorocznego spowolnienia gospodarczego dla firm doradztwa podatkowego. Nie jest jednak tajemnicą, że wiele z nich na przełomie 2008/2009 roku zaczęło się przygotowywać do spadku zysków, a nawet już je odczuwać.
[srodtytul]Na swoim lepiej[/srodtytul]
Stąd decyzje o obniżkach wynagrodzeń zatrudnianych doradców, a także pierwszych zwolnieniach. Jednak w myśl starej zasady, że rynek nie znosi próżni, pojawiło się na nim wiele małych, czasami jedno- czy dwuosobowych firm zakładanych przez tych, którzy znaleźli się bez pracy lub sami z niej (na skutek obniżenia pensji) zrezygnowali. Mimo że na rynku mówi się o większej rotacji doradców podatkowych czy cięciu wynagrodzeń, to oficjalnie żadna z firm nie chce się przyznać do podjęcia tego rodzaju kroków ze względu na kryzys. Ich przedstawiciele przyznają wprawdzie, że zwolnienia miały miejsce, jednak argumentują, że wynikały albo z decyzji samych doradców, albo z oceny ich pracy. A ta, jak zapewniają, dokonywana jest na bieżąco w trosce o wysoką jakość usług oferowanych klientom. Jednocześnie potwierdzają ograniczenie naboru osób z doświadczeniem zawodowym czy czasowe zmniejszenie wymiaru czasu pracy (np. 4/5 etatu).
Niektórym doradcom pogorszenie rynkowej koniunktury nie przeszkadza w przejściu na swoje, jak zrobiło np. ostatnio czterech doradców podatkowych ze Spółki Doradztwa Podatkowego Ożóg i Wspólnicy, którzy założyli własną firmę. Nie brakuje też transferów między firmami – np. siedmiu doradców podatkowych z Deloitte przeszło do kancelarii DLA Piper.
To jednak niejedyne efekty kryzysu. Okazuje się bowiem, że trudności finansowe, z którymi zaczęły się borykać także firmy doradcze, spowodowały zmniejszenie wynagrodzeń doradców podatkowych na rynku.