Z badań dla krajów UE wynika, że dostępność opieki instytucjonalnej dla dzieci do lat pięciu, mierzona odsetkiem dzieci uczęszczających do tych placówek, silnie dodatnio wpływa na prawdopodobieństwo pracy kobiet. Polska zaś, jak wiadomo, ma jeden z najniższych odsetków dzieci w żłobkach i przedszkolach. Ograniczona podaż, w szczególności placówek opiekuńczych dla dzieci do lat trzech, wynika w dużej mierze z wyśrubowanych wymogów formalnych, ograniczających zakładanie i prowadzenie żłobka. Uchwalona niedawno przez Sejm ustawa „żłobkowa”, gdy wejdzie w życie, częściowo ograniczy ten problem. Jednak pozostanie jeszcze kwestia finansowania przez rodziców tej opieki, jako że ustawa nie przewiduje systemowego wsparcia w tym zakresie. Ponadto projekt ten dotyczy tylko form opieki nad dziećmi do lat trzech, a więc nie obejmuje przedszkoli.
Funkcjonowanie tych ostatnich nadal napotyka trudności.
Po pierwsze, gmina, która prowadzi publiczne przedszkole, musi zatrudniać pracujące tam osoby na podstawie ustawy Karta nauczyciela, co może zawyżać koszty funkcjonowania przedszkola i ogranicza dokonywanie zmian w zatrudnieniu.
Po drugie, zakładanie i utrzymywanie publicznych przedszkoli jest od prawie 20 lat zadaniem własnym gminy, zaś ich prowadzenie nie jest uwzględniane przy podziale części oświatowej subwencji budżetowej między jednostki samorządu terytorialnego. Placówki opieki nad dziećmi muszą też konkurować o pieniądze w gminach z innymi inwestycjami, nieraz bardziej „widocznymi” dla wyborców (np. budową dróg, kanalizacji etc.). Trudna sytuacja finansowa gmin stawia też pod znakiem zapytania przyszłość gminnych żłobków.
Po trzecie, istotną barierą w zakładaniu i prowadzeniu żłobków i przedszkoli na terenach wiejskich jest rozproszenie dzieci, a budowanie placówki dla niewielkiej ich liczby jest nieopłacalne.