Rządowa akcja deregulacji niektórych zawodów objęła także biegłych rewidentów. Nie doszło do zupełnego uwolnienia dostępu do tego zawodu, jak było to choćby w wypadku księgowych. Jednakże zdobycie szlifów biegłego rewidenta będzie nieco mniej formalistyczne niż dziś.
Adepci tego zawodu nadal będą musieli odbyć dwuletnią aplikację pod kierunkiem biegłego rewidenta albo podmiotu uprawnionego do badania sprawozdań finansowych – w obu wypadkach zarejestrowanych w Polsce albo innym kraju UE. Dzisiejszy wymóg odbycia także rocznej praktyki w zakresie rachunkowości będzie tylko opcją. Jeśli jednak kandydat takiej praktyki nie odbędzie, to czas jego aplikacji wydłuży się do trzech lat. Pozostawiono też furtkę dla osób, które nie odbyły praktyki ani aplikacji, ale mają co najmniej 15-letnie doświadczenie zawodowe w zakresie rachunkowości, prawa i finansów.
Egzaminy zawodowe pozostaną, ale na wniosek kandydata mogą nie obejmować przedmiotów, które wchodziły w zakres ukończonych przez niego studiów wyższych. Będzie można także uniknąć egzaminu z prawa podatkowego, jeśli kandydat ma uprawnienia doradcy podatkowego. Dotychczas taką możliwość rezerwowano tylko dla inspektorów kontroli skarbowej.
O ile dostęp do zawodu zostanie nieco ułatwiony, o tyle zaostrzone zostaną zasady obowiązkowego doskonalenia zawodowego. Trzeba je będzie odbywać w każdym roku kalendarzowym, a uczestnictwo w nich należycie udokumentować. Co ważne, te dokumenty będzie należało przechowywać przez sześć lat.
Nowe przepisy ustawy o biegłych rewidentach i ich samorządzie przewidują też rygorystyczne kryteria przyznawania uprawnień tzw. jednostek uprawnionych, czyli firm i osób, które mogą przeprowadzać takie szkolenia, oprócz Krajowej Izby Biegłych Rewidentów. Będzie dopuszczalne także samokształcenie, ale trzeba będzie złożyć stosowne oświadczenie o jego odbyciu.