Jak podało w piątek Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, w kwietniu stopa bezrobocia rejestrowanego zmalała do 6,3 proc., z 6,4 proc. miesiąc wcześniej. To oznacza, że liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy zmalała o około 25 tys. osób, do nieco ponad 1 mln.
Ze względu na obowiązujące przez cały miesiąc ograniczenia aktywności ekonomicznej, każdy spadek stopy bezrobocia w kwietniu można uznać za dobrą wiadomość. Ankietowani przez „Parkiet” ekonomiści przeciętnie spodziewali się jednak większej zniżki tego wskaźnika, do 6,2 proc. Zwykle bowiem wiosną na rynku pracy rozpoczyna się solidne ożywienie związane z pracami sezonowymi. Tym razem kwietniowy spadek liczby zarejestrowanych w urzędach pracy bezrobotnych był – nie licząc 2020 r., gdy w tym okresie bezrobocie wzrosło – najmniejszy od 2001 r. Stopa bezrobocia pozostała też o 0,5 pkt proc. wyższa niż przed rokiem.
W tym świetle trudno mówić o poprawie sytuacji na rynku pracy. A jednocześnie w części firm końca dobiega właśnie okres stabilizacji zatrudnienia, która była warunkiem skorzystania z pierwszej tarczy finansowej PFR. Zdaniem części ekonomistów, to może w kolejnych miesiącach prowadzić do wzrostu bezrobocia.
Efekty tarcz finansowych i antykryzysowych to jeden z kilku czynników, które od początku pandemii COVID-19 utrudniają precyzyjną ocenę sytuacji na rynku pracy. Drugim jest m.in. wzrost szarej strefy, który zwykle towarzyszy kryzysom. W rezultacie, niejednoznaczne są też dane dotyczące zmian w zatrudnieniu i poziomie bezrobocia.
Z Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) wynika, że w IV kwartale 2020 r. osób bezrobotnych było w Polsce 531 tys., o 45 tys. więcej niż rok wcześniej. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy w tym samym czasie wzrosła o niemal 180 tys. Co więcej, według BAEL w pandemicznym 2020 r. nad Wisłą wzrosło też zatrudnienie. Liczba pracujących w IV kwartale była o 88 tys. większa niż rok wcześniej. To sugeruje, że stosunkowo mały – znacznie mniejszy, niż przewidywali na początku pandemii ekonomiści – wzrost bezrobocia nie był wynikiem tego, że wiele osób tracących pracę zasiliło szeregi biernych zawodowo (czyli nie pracujących i nie poszukujących pracy). Ze wzrostem zatrudnienia widocznym w wynikach BAEL kłóci się jednak to, że liczba osób pracujących w sektorze przedsiębiorstw, który obejmuje podmioty z co najmniej 10 pracownikami, zmalała od stycznia ub.r. do grudnia o 74 tys. (porównania rok do roku w tym przypadku są utrudnione przez aktualizację próby przedsiębiorstw, której GUS dokonuje na początku stycznia).