Statystyczny polski pracownik ma prawie 12-letni staż pracy w swej obecnej firmie i trzy zmiany pracodawcy za sobą. To plasuje nas nieco poniżej średniej mobilności w Unii – wynika z najnowszych danych badania Eurobarometru.
Tymczasem według obiegowej opinii po dwóch, trzech, góra po pięciu latach u jednego pracodawcy trzeba się rozejrzeć za nową pracą. Tę opinię wzmacniają wypowiedzi części menedżerów, którzy w wywiadach deklarują, że z zasady co cztery, pięć lat zmieniają firmę (nie dodając, że nie zawsze z własnej woli).
Michał Młynarczyk, dyrektor zarządzający w firmie rekrutacyjnej Hays, twierdzi, że w przypadku szeregowych pracowników faktycznie po upływie dwóch lat warto pomyśleć o zmianie. – Przez pierwsze dwa lata i tak zdobywamy 80 proc. potrzebnej na danym stanowisku wiedzy i umiejętności, więc możemy się rozejrzeć za nowymi możliwościami rozwoju – wyjaśnia Młynarczyk. Zaznacza jednak, że tych możliwości można poszukać w obecnej firmie – na nowym stanowisku albo z nowym zakresem obowiązków.
– Nie należy mylić zmiany pracy ze zmianą firmy – zwraca uwagę Piotr Wielgomas, prezes firmy doradztwa personalnego Bigram. Dodaje, że im wyższe stanowisko, tym bardziej naturalne są dłuższe okresy pracy – w przypadku szefów co najmniej cztery, pięć lat.
– Tylko wtedy headhunter może ocenić efekty zmian wprowadzonych przez menedżera. Jeśli na stanowisku od dyrektora w górę zmieniamy firmę co dwa, trzy lata, zaczynamy być traktowani jako interim menedżer. Może być to świadomy pomysł na karierę, ale w innej sytuacji taka etykietka ogranicza dostęp do niektórych stanowisk – wyjaśnia Wielgomas. Według niego nawet 10 – 15-letni staż pracy w jednej firmie nie jest w rekrutacji problemem, o ile łączył się ze zmianami stanowisk, obowiązków czy lokalizacji.