Zawieszenie w czynnościach i wszczęcie postępowania wyjaśniającego wobec kierowcy wicepremiera Jarosława Gowina zarządził komendant Służby Ochrony Państwa. Kierowane przez niego rządowe bmw z ministrem i jego rzeczniczką w środę tuż po godz. 8 rano pod Mławą na krajowej „siódemce" doprowadziło do kolizji z tirem. Wicepremier jechał z Warszawy do Gdańska.
Czytaj także: SOP kupuje nowe limuzyny za 7 mln złotych
– Auto nie jechało w kolumnie, ale było samochodem uprzywilejowanym – miało włączone sygnały świetlne i dźwiękowe. Jednak taki kierowca zobowiązany jest do zachowania szczególnej ostrożności – mówi nam ppłk Bogusław Piórkowski, rzecznik SOP. – Policja uznała, że nasz funkcjonariusz popełnił wykroczenie. Otrzymał sześć punktów karnych i 220 zł mandatu, który przyjął i uznał swoją winę – dodaje.
Zdaniem policji rządowa limuzyna jechała środkiem jednopasmowej trasy nr 7. Chciała wyprzedzić ciężarówkę, ale ta nie zdążyła ustąpić przejazdu limuzynie i bmw otarło się o nią. – Po osobę ochranianą przyjechał drugi samochód i zawiózł ją do celu. Nikt nie ucierpiał – zaznacza ppłk Piórkowski. Nieoficjalnie wiadomo, że funkcjonariusz, który spowodował kolizję pod Mławą, to stały kierowca ministra Gowina, z odpowiednimi kwalifikacjami. W służbie – w grupie ochronnej – jest dopiero od kilku lat. Jego stażu rzecznik SOP nie chce ujawnić. To już druga stłuczka limuzyny, którą jeździ minister Gowin. W styczniu w Krakowie jego kierowca podczas zawracania otarł się o inne auto – ta kolizja również zakończyła się mandatem. Nie była drobna, o czym świadczy koszt naprawy – blisko 27 tys. zł.
Samochody SOP ze względu na wysokie koszty składki nie mają wykupionych polis AC. Za uszkodzenie pojazdu płaci budżet państwa. Służba Ochrony Państwa miała być nową, lepszą formacją po zlikwidowanym w 2018 r. Biurze Ochrony Rządu. Tyle że brak doświadczonych kierowców z długoletnim stażem o wyjątkowych umiejętnościach przekłada się na dużą liczbę stłuczek rządowych aut.