Iwona Hartwich: Uwierzyliśmy prezydentowi

Rozmowa z Iwoną Hartwich, matką niepełnosprawnego dorosłego i liderką protestujących w Sejmie rodziców

Aktualizacja: 23.04.2018 21:18 Publikacja: 23.04.2018 17:22

Iwona Hartwich

Iwona Hartwich

Foto: PAP

Co musiałoby się stać, abyście zakończyli w Sejmie wasz protest, rodzin osób niepełnosprawnych?

Iwona Hartwich: Musiałby zostać spełnione nasze dwa główne postulaty, o które walczymy w imieniu naszych niepełnosprawnych dzieci, niezdolnych do samodzielnych egzystencji.

Czyli musiałyby przejść przez Sejm odpowiednie ustawy?

Oczywiście. Trzeba to zrobić szybko; pomóc jak najszybciej osobom niepełnosprawnym, które mają głodowy koszyk świadczeń: dostają niecałe 900 zł i muszą za to przeżyć cały miesiąc.

Jak pani odbiera zapowiedzi programu Dostępność Plus i pomysł, jaki wysunął premier Mateusz Morawiecki, nowego podatku, tzw. daniny solidarnościowej?

Jeśli w tym programie znajduje się cokolwiek dla osób niepełnosprawnych, to świetnie. To my temu kibicujemy. A propozycja podatku solidarnościowego nas zmroziła. W 2014 r., gdy prowadziliśmy protest, to rząd zabierał pieniądze z dróg. Teraz chce zabierać bogatym i dać biednym. A przecież premier Morawieckiego od miesięcy mówi, że uszczelniany jest system podatkowy i są pieniądze w budżecie. Czekamy na ustawę zapowiedzianą przez prezydenta. Uwierzyliśmy mu, mamy nadzieję, że nas nie zawiedzie. Uważam, że przy prezydencie powinien powstać zespół, który opracuje kształt całego systemu. Może wtedy wszystko wyglądałoby lepiej i solidniej.

Czy wizyta prezydenta była dla państwa zaskoczeniem?

Nie. Wiedzieliśmy, że prezydent ma w sobie bardzo dużo empatii, właśnie dla osób niepełnosprawnych

A może sprawę rozwiązałoby spotkanie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim?

Już od kilku dni apelujemy o takie spotkanie, kameralne. Chcieliśmy nakreślić kilka problemów, przedstawić, jaka jest sytuacja. Pani minister Elżbieta Rafalska powiedziała, że prezes PiS jest wrażliwy na los osób niepełnosprawnych. No to już czekamy szósty dzień.

Co sprawiło, że protest został odwieszony?

Od 2014 r. nic się nie zmieniło. My nie mamy kalendarza, kiedy wejdziemy do Sejmu. Mieliśmy przez rok i siedem miesięcy zakaz wstępu nadany przez marszałka Radosława Sikorskiego. Nie mogliśmy wtedy uczestniczyć w pracach komisji itd. Później ten zakaz został najpewniej odwieszony. Teraz zaprosiła nas do Sejmu - jak wtedy poseł Arkadiusz Mularczyk - poseł Joanna Scheuring-Wielgus. I my z tego zaproszenia skorzystaliśmy.

 

Nie są państwo już zmęczeni?

Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to jest normalna sytuacja, że dzieci niepełnosprawne, które mają głodowe świadczenia, leżą tu na posadzkach w Sejmie... W 2014 r. jeździliśmy na okrągły stół ministra Władysława Kosiniaka-Kamysza. Przez rok. I nie było żadnych efektów. Teraz zespół powołał wiceminister Krzysztof Michałkiewicz. Jeździliśmy przez rok i trzy miesiące. Znowu nie było żadnych efektów. Jesteśmy zbulwersowani, że w poniedziałek nie zostali do Sejmu wpuszczeni masażyści, którzy mogliby wymasować nasze dzieci.

— rozmawiał Michał Kolanko

Co musiałoby się stać, abyście zakończyli w Sejmie wasz protest, rodzin osób niepełnosprawnych?

Iwona Hartwich: Musiałby zostać spełnione nasze dwa główne postulaty, o które walczymy w imieniu naszych niepełnosprawnych dzieci, niezdolnych do samodzielnych egzystencji.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Piotr Müller o Jacku Kurskim: Nie atakuje się kolegów z listy
Polityka
Wicepremier Krzysztof Gawkowski kupił kradziony samochód. Na razie jest świadkiem
Polityka
Ukrainiec ucieka przed poborem. Lawina wniosków o ochronę międzynarodową
Polityka
Zajączkowska-Hernik: Konfederacja będzie bronić obrotu gotówkowego
Polityka
Trzecia Droga przekłada termin prezentacji list wyborczych. Hołownia wskazał powód
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO