Wracając do tego sondażu – czy uważa pan, że z punktu widzenia badań opinii publicznej , tylko tego sondażu, ta decyzja, żeby iść samodzielnie, PSL idzie samodzielnie do sejmików, się będzie opłacać? Bo ten sondaż nie jest... Ściana zachodnia nie jest może jakimś bastionem PSL-u, ale też ten sondaż nie jest dla PSL-u jakiś superkorzystny.
Panie redaktorze, ta decyzja została podjęta gremialnie, bo w PSL-u jest tak, że takie decyzje podejmuje się gremialnie, jest Rada Naczelna, która decyduje o tym. I tyle. Tutaj nie ma już co dyskutować, natomiast takie były oczekiwania społeczne. W większości miejsc, które ja odwiedziłem, a o wiele więcej takich miejsc odwiedzał prezes (Władysław Kosiniak-Kamysz) i posłowie z naszego klubu, to przeważały głosy takie, żeby iść pod własnym szyldem. Poza tym też proszę pamiętać, że my absolutnie się nie wstydzimy tego szyldu, odbudowujemy go i to widać, więc chcemy, żeby ludzie zobaczyli, że ten nowy PSL, który zaczyna funkcjonować, to dobra alternatywa. I pamiętajmy też jeszcze o tym, że na takich spotkaniach, które mają miejsce, rozmawia się o programie. Ja muszę powiedzieć, że ten program, który prezentujemy, jest bardzo dobrze odbierany.
... no jeśli są propozycje „Emerytura bez podatku” to nietrudno, żeby ludzie byli przeciwko takiemu pomysłowi.
Ale nie tylko. Ale to są o wiele mniejsze sprawy, bo nie dotyczą skali takiej globalnej, jeśli chodzi o całą Polskę, tylko raczej społeczności lokalnych, które w poszczególnych miejscach te pomysły i propozycje naprawdę się podobają. I to też daje jakby taki sygnał, że samorządowcy, którzy już pracują na rzecz mieszkańców, są dobrze odbierani i ludzie chcą, żeby kontynuowali swoją pracę.
A jak z koalicjami po wyborach samorządowych? Dopuszcza pan możliwość koalicji, jeśli będzie taka wola partii? Mówi pan, że w PSL decyzje podejmuje gremium, jest demokracja. Jeśli demokratycznie uzna partia np. w województwie lubelskim, albo w innych województwach, że trzeba zawrzeć koalicję z Prawem i Sprawiedliwością, to co pan na to?
Oczywiście nie można niczego wykluczyć, w sensie takim, że ktoś taki się znajdzie, kto rzuci takie hasło, ale wydaje mi się, że jest to nierealne. Natomiast prezes już też jasno powiedział i większość w Radzie Naczelnej... no nie większość, ja myślę, że niemal jednogłośnie to zostanie wyartykułowane: nie można wchodzić w koalicję z partią antydemokratyczną i antysamorządową. Myślę, że to jest nierealny scenariusz i takiego scenariusza bym nie zakładał. Natomiast proszę też pamiętać o tym, że niejeden już się przejechał na sondażach, więc dzisiaj te sondaże, które są tak dobre dla partii rządzącej, mogą zupełnie nie mieć przełożenia na wyniki wyborów samorządowych.
Pytanie też o opozycję, rozmawialiśmy, mówił pan o tym prodemokratycznym bloku, który może się przed wyborami parlamentarnymi utworzyć. Ale jak widzę na dzisiaj, na koniec maja 2018 roku, to w tym hipotetycznym bloku jest masa napięć. Np. pytanie, czy w ogóle będzie decyzja wspólna parlamentarnej opozycji o bojkocie całego TVP Info? Nie o konkretnym programie mowa, tylko o całym TVP Info.
Nie. Żeby była jasność, bo to też trzeba wyraźnie powiedzieć: otóż drodzy państwo – Polskie Stronnictwo Ludowe na pewno nie jest przeciwko Telewizji Polskiej, telewizji publicznej. My uważamy, że Polacy zasługują na to, żeby mieć dobrą telewizję na wzór BBC. Na razie tego BBC w Polsce nie widzimy, więc to nie jest tak, że my chcemy bojkotować telewizję publiczną, ale po prostu nie zgadzamy się z tym, żeby program publicystyczny prowadził rzecznik PiS-u. I to jest pewnie główna przyczyna tego, do którego tematu pewnie pan zmierza, czyli wyjścia z programu „Woronicza 17”.
Przeczytaj » Część opozycji nie przyszła do TVP. SLD "przystawką na telefon"?
Wczoraj ta sytuacja była szeroko komentowana, była też wspólna konferencja opozycji parlamentarnej, ale pytanie, czy będą wspólne decyzje o bojkocie całego TVP Info, uczestnictwa we wszystkich programach TVP Info?
Panie redaktorze, na razie to ja mogę powiedzieć, jeśli chodzi o PSL, to nie PSL bojkotuje TVP, tylko TVP bojkotuje PSL. Ja osobiście mogę panu powiedzieć tak: ostatni raz ja osobiście byłem w programie TVP w 2016 roku. Dzisiaj mamy, Bogu dzięki, maj 2018 roku. Nie jestem tam zapraszany. Nie żebym płakał z tego powodu, ale to pokazuje najlepiej, że ten bojkot jest z drugiej strony. To jest jedna rzecz. Druga rzecz, przedstawiciele PSL-u w głównym programie informacyjnym, po „Wiadomościach”, nie wiem, jak on się tam nazywa...
„Gość Wiadomości”.
... „Gość Wiadomości”, ostatni raz... znaczy raz na rok średnio. W ostatnich dwóch latach to było jedno zaproszenie na rok, gdzie np. w samym styczniu w ciągu jednego miesiąca w tym programie znalazło się ponad 20, czy nawet 26 chyba, przedstawicieli PiS-u. Proszę zobaczyć, jak to wygląda i gdzie ten pluralizm?
Ale „Woronicza 17”. Czy w tym tygodniu, który teraz się zaczyna, przyjdzie ktoś z PSL do tego programu?
Pytanie, czy TVPiS zaprosi kogoś z PSL-u. Ze mną nie kontaktują się te osoby, nie wiem, dlaczego nie chcą rozmawiać. Natomiast my, tak jak powiedziałem, nie będziemy bojkotować telewizji, ponieważ ta telewizja powinna być wszystkich Polaków, powinna być pluralistyczna. Natomiast nie zgodzimy się nigdy na to, żeby rzecznik PiS-u prowadził program. Dzisiaj niestety tak jest. I bardzo mi przykro, panie redaktorze, muszę powiedzieć, że jest to udowodnione i jeszcze udowodnione, że ta osoba potrafi kłamać na wizji.
Gwoli ścisłości, Michał Rachoń, o którym mowa, był związany z Prawem i Sprawiedliwością wiele lat temu i to na krótko. Nie jest teraz rzecznikiem PiS-u.
No to niech się tak nie zachowuje. Ja mam wrażenie, że są pewne granice przyzwoitości, których nie można przekroczyć, będąc, podając się za dziennikarza. No niestety dzisiaj, w ocenie moich kolegów, te granice przyzwoitości zostały przekroczone. Doszło do tego, że politycy opozycji wyszli z programu. Ja myślę, że jak popatrzymy na opinie na temat tego, co dzisiaj dzieje się na antenach telewizji niby publicznej, to nie ma wątpliwości, że jest to tuba propagandowa rządu.
A pytanie też o SLD, bo widzę na Twitterze też jest napięcie wokół tego, że przedstawiciel SLD (Jerzy Wenderlich) pojawił się wczoraj w programie „Woronicza 17”, napięcie też między PSL-em a SLD...
Nie, nie ma żadnego napięcia.
No tak to wygląda.
Ja powiem tak: źle się dzieje, że są te napięcia w opozycji i źle się dzieje, że jedni drugich atakują...
Padają nawet takie stwierdzenia, że SLD w nagrodę później dostało wiele różnych miejsc w programach.
To trzeba pytać tych, którzy jakby to formułują. Natomiast ja mogę powiedzieć tak – każda partia ma swoją własną, indywidualną siłę decyzji i decyduje indywidualnie. Jeżeli SLD podjęło taką decyzję, to jest ich decyzja. My możemy tylko apelować do tego, żeby jak już tam są, nazywać rzeczy po imieniu.
A będziecie państwo rozmawiać z przedstawicielami SLD, żeby przekonywać ich do tego, żeby też nie chodzili do tego programu?
Ale to jest ich decyzja. To nie jest nasza decyzja. I nie będziemy w jakiś sposób tutaj próbować wasalizować. To jest ich decyzja i biorą odpowiedzialność za tę decyzję. Tak jak powiedziałem: nie można narzucać, jedna partia nie powinna narzucać drugiej swojej woli, tylko trzeba pamiętać o tym, żeby nazywać rzeczy po imieniu. Jeśli jest manipulacja, to mówić o tym, że jest manipulacja. Ja też osobiście jestem zdania, że no nie można oddawać pola. Dlatego jak pytał mnie pan o bojkot... Dlaczego tak rzadko przedstawiciele PSL-u są zapraszani do TVPiS? No dlatego, że być może boją się ci, którzy tam siedzą, tego, że przedstawiciele PSL-u będą w stanie zdemaskować te manipulacje, które mają tam miejsce.
Zostawmy już to, jak będzie, zobaczymy też w przyszłą niedzielę. Natomiast na koniec chciałbym zapytać jeszcze o przyszłe plany PSL-u samorządowe. Bo jest też taki, zauważyłem, trend, że np. politycy PiS-u mówią, że nie będą prowadzić żadnej kampanii, absolutnie żadnej, przed oficjalnym ogłoszeniem (terminu wyborów). Niektórzy tak mówią, np. Małgorzata Wassermann, która tak dała do zrozumienia, że nie będzie prowadzić kampanii aż do lipca. A PSL będzie tę swoją kampanię prowadzić zanim premier Morawiecki ogłosi datę wyborów?
Wie pan, pytanie, co rozumiemy przez prekampanię. Pani Wassermann wspomniana, mówi pan, że nie będzie prowadziła kampanii, ale jej aktywność medialna, chociażby związana z pracami komisji, na której stoi czele, to też jest pewnego rodzaju aktywność, więc zależy, co przez to rozumiemy. My na pewno nie zamkniemy się w czterech ścianach i nie będziemy czekać na łaskawą decyzję pana Morawieckiego, tylko będziemy pracować tak, jak do tej pory - spotykać się z ludźmi, przedstawiać nas, nasz program, ale szanujemy oczywiście PKW i jakby no zdanie PKW, i nie można też, w mojej ocenie, przekraczać pewnych granic. Natomiast też może warto się zastanowić nad tym, żeby trochę usystematyzować te przepisy. Bo po pierwsze PKW nie ma żadnych narzędzi do tego, żeby wyciągać konsekwencje, jeśli uzna za stosowne, a po drugie, trzeba też się zastanowić, czy to nie jest czasem tak – tak po ludzku – że kampania wyborcza za każdym razem rusza kolejnego dnia po ogłoszeniu wyników danych wyborów, więc to chyba też jest trochę martwy przepis i w zależności od tego, jak interpretujemy, jak te granice sobie wyznaczymy, tak to wygląda.
Na koniec chciałbym zapytać o wydarzenia z ostatniej niedzieli, weekendu. Seria spotkań polityków PiS w całym kraju w terenie, premier Morawiecki w Gdańsku... Jak to pan odbiera? Bo są dwie interpretacje – albo suweren jest wkurzony, albo – jak mówi PiS – bojówki KOD zakłócają spotkania. Bo rzeczywiście wygląda na to, że wiele osób pojawia się na tych spotkaniach i ich celem jest podkręcanie atmosfery, a nie jej obniżanie. Tak to wygląda.
Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku. Z jednej strony pewnie są takie osoby, którym zależy na tym, żeby podkręcać atmosferę, ale bez wątpienia skala czy też liczba błędów, które popełnili w ostatnim czasie rządzący, jest tak duża, że ludzie zaczynają dostrzegać pewne rzeczy. Ja mogę powiedzieć na przykładzie chociażby kwestii emerytur rolniczych. PiS podniosło rolnikom wiek emerytalny o pięć lat. Przez dwa ostatnie lata – cisza. Ludzie się jakby nie zorientowali, dopiero w momencie, kiedy udali się z dokumentami, bo myśleli, że mogą przejść na emeryturę, zaczęło się robić nerwowo, bo okazało się, że ten wiek został podniesiony. I takich przypadków pewnie jest mnóstwo.
A jak pan słyszy posłankę Lichocką, która mówi o tym, że chciałaby – to chyba był żart – jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego byłoby lepsze niż demokracja – tak powiedziała na jednym ze spotkań, chyba w sobotę. Ja rozumiem, że to była taka ironia czy żart...
Dowiedz się więcej » Joanna Lichocka: Najlepiej wprowadzić jednowładztwo Kaczyńskiego
Nie wiem, czy to był żart. Mam wrażenie, że to mogło być takie ciche wyjście z szafy. Bo chyba tak jest w PiS-ie – tam nikt inny nie decyduje, czego dowodem może być to, co dzieje się dzisiaj w Sejmie: protest osób niepełnosprawnych trwa, mimo że dochodzi tam, naprawdę, do strasznych już scen i widać, że ci ludzie też są zmęczeni, wszyscy już widzą, że to jest taki moment kulminacyjny, ale nikt w PiS-ie nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji, bo wszyscy czekają do momentu, kiedy pan prezes Kaczyński wróci ze szpitala i powie, co dalej zrobić.