Przesłuchanie Donalda Tuska, byłego szefa Platformy Obywatelskiej i byłego szefa rządu PO-PSL w latach 2007-2014 trwało cztery i pół godziny. Pierwotnie miało odbyć się 29 maja. Były premier był pytany o kwestię wyłudzeń VAT oraz kroków, jakie jego rząd podjął w ramach walki z tym zjawiskiem.
Po przesłuchaniu Donald Tusk odpowiadał na pytania dziennikarzy. Oświadczył, że został przez komisję potraktowany miło i kulturalnie. Ocenił, że jego przesłuchanie nie służyło dochodzeniu do prawdy, a miało być jedynie spektaklem propagandowym. Tusk podkreślił, że w jego opinii przesłuchiwanie go ma wzmocnić partię rządzącą przed wyborami, co na krótką metę może się okazać skuteczne.
- Ale wiem, że moi rodacy są rozsądni i przekorni - mówił były szef PO. Dodał, że "ta agresywna propaganda" może przynosić skutki "może jeszcze miesiąc, może rok", ale potem "ludzie przejrzą na oczy". - Nawet jeśli będzie się miało w ręku wszystkich prokuratorów, sędziów i media publiczne, to na dłuższą metę to nie zagra - stwierdził Donald Tusk.
Były szef rządu zarzucił dzisiejszej władzy, że wykorzystuje procedury parlamentarne, czyli komisje śledcze, do atakowania opozycji, byłych rządzących.
Zdaniem Donalda Tuska, komisja śledcza powinna służyć do kontrolowania władzy przez tych, którzy jej nie mają. W tym kontekście w Polsce "dzieją się rzeczy niebywałe", ocenił Tusk. - Władza, która ma wszystkie instrumenty do przeprowadzenia śledztwa, sformułowania zarzutów, jeszcze wykorzystuje Sejm - krytykował były premier.