Wałęsa ocenił, że być może wkrótce "na głosowanie będą chodzić tylko ci, co sami mają być wybrani". - Nie boję się więc publicznie powiedzieć, że jeśli frekwencja jest poniżej 50 proc., to nie ma mowy o demokracji i nie należy uznawać takich wyborów! - powiedział w rozmowie z portalem Na Temat. - Prawdziwa demokracja oznacza rządy większości - dodał.
Były prezydent stwierdził przy tym, że zaakceptuje wynik wyborów, jeśli wygrają w nich jego przeciwnicy, przy wysokiej frekwencji. - W czasach walki z komuną był podział na "my i oni". Komuniści nam różne rzeczy zarzucali, a myśmy władzę traktowali nie lepiej – łamaliśmy prawo i nie honorowaliśmy wyborów. Jednak teraz mamy wolność i nie może być mowy o takim podziale. To niestety wielki problem Polaków, że nie potrafiliśmy przejść z tego myślenia "my i oni". A jeśli ktoś naprawdę demokratycznie wygrywa, trzeba to honorować - ocenił.
Wałęsa zauważył, iż "problem z wyborami zaczyna się od tego, że ludzie nie wiedzą, na kogo głosować". - Polacy patrzą na te listy i mówią: "cholera, o co tu chodzi?". Dodajmy do tego wszystkiego umożliwienie głosowania przez internet, a może nawet 99 proc. zagłosuje! Dlatego, że będą rozumieli, na kogo mają głosować i będzie to łatwe - powiedział były prezydent.