Reklama

Boris Johnson chce walczyć z "podatkami od grzechów"

Boris Johnson zapowiada wojnę z "państwem opiekuńczym" deklarując zatrzymanie "eksplozji podatków od grzechów" nakładanych na słone, słodkie i tłuste produkty spożywcze.

Aktualizacja: 03.07.2019 09:22 Publikacja: 03.07.2019 08:56

Boris Johnson chce walczyć z "podatkami od grzechów"

Foto: AFP

arb

Johnson zapowiedział przegląd takich podatków - w tym podatków nakładanych na alkohol i wyroby tytoniowe - żeby określić czy spełniają swoją rolę, czy też uderzają w najuboższych.

Jego obietnice - jak pisze Sky News - niemal na pewno spotkają się ze sprzeciwem jego rywala w walce o fotel przewodniczącego Partii Konserwatywnej, Jeremy'ego Hunta, który jako minister zdrowia wprowadził podatek na produkty zawierające duże ilości cukru.

W 2006 roku Johnson wywołał burzę na konwencji torysów, kiedy zaatakował znanego szefa kuchni, Jamiego Olivera, który domagał się zakazu podawania "śmieciowego jedzenia" w szkołach.

Johnson mówił wówczas, że gdyby był u władzy "pozbyłby się Olivera i pozwolił ludziom jeść to, co chcą".

Teraz Johnson, faworyt do objęcia fotela torysów zapowiedział przegląd efektywności "podatków od grzechów".

Reklama
Reklama

- Jeśli chcemy zachęcić ludzi do tracenia wagi i zdrowszego stylu życia, zachęcajmy ich do spacerów, jazdy na rowerze i częstszych ćwiczeń - podkreślił były szef MSZ. Dodał, że należy sprawdzić czy "podatki od grzechów" rzeczywiście zmieniają zachowania osób, w które są wymierzone.

- Kiedy opuścimy UE 31 października, będziemy mieć historyczną możliwość zmienienia sposobu, w jaki uprawia się w tym kraju politykę - zapowiedział Johnson.

- Dobrym początkiem będzie opieranie polityki podatkowej na twardych dowodach - podsumował.

Partia Konserwatywna zapowiedziała, że 23 lipca poznamy nazwisko nowego lidera torysów a zarazem nowego premiera Wielkiej Brytanii, którego 160 tys. członków partii wybierze spośród dwójki: Boris Johnson (były szef MSZ, były mer Londynu) i Jeremy Hunt (obecny szef MSZ).

Dwójkę kandydatów na stanowisko szefa partii i premiera wyłonili w serii głosowań posłowie Partii Konserwatywnej. Ostatecznego wyboru dokonują jednak wszyscy członkowie partii. Faworytem wyborów jest Johnson.

Boris Johnson zapowiedział, że jako premier Wielkiej Brytanii na pewno doprowadzi do brexitu do 31 października. Johnson jest przekonany, że uda mu się wynegocjować nową umowę ws. brexitu z UE, ponieważ umowa wynegocjowana przez Theresę May jest "martwa".

Reklama
Reklama

Johnson zadeklarował też, że jest gotów przeprowadzić tzw. twardy brexit - czyli brexit bez umowy. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przeciwna jest jednak część parlamentarzystów Partii Konserwatywnej. Niektórzy z nich deklarują, że gdyby rząd Johnsona zmierzał do twardego brexitu, zagłosowaliby za wotum nieufności dla własnego gabinetu, co oznaczałoby przedterminowe wybory do Izby Gmin.

Do zmiany premiera doszło po tym, jak w związku z impasem ws. brexitu, spowodowanym trzykrotnym odrzuceniem przez Izbę Gmin umowy wynegocjowanej z UE przez Theresę May, Bruksela musiała opóźnić datę wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii (pierwotnie miało do tego dojść 29 marca) - najpierw na 12 kwietnia/22 maja, a potem na 31 października.

W tzw. głosowaniach orientacyjnych przeprowadzonych w Izbie Gmin żadne z rozwiązań impasu, alternatywnych wobec umowy Theresy May, nie zdobyło większości. Najbliżej większości była propozycja wejścia przez Wielką Brytanię w unię celną z UE po brexicie.

Umowa wynegocjowana przez May była za każdym razem odrzucana m.in. głosami części posłów Partii Konserwatywnej i popierającej rząd Demokratycznej Partii Unionistycznej. Powodem sprzeciwu polityków partii rządzącej wobec umowy brexitowej wynegocjowanej przez szefową rządu jest zawarty w niej mechanizm tzw. backstopu, czyli tymczasowe pozostanie przez Wielką Brytanię w unii celnej z UE, aby uniknąć odtworzenia regularnej granicy celnej między Irlandią a Irlandią Północną, co stałoby w sprzeczności z postanowieniami tzw. porozumienia wielkopiątkowego z 1998 roku, które zakończyło konflikt w Irlandii Północnej.

W związku z drugim przełożeniem daty brexitu na Wyspach musiały odbyć się wybory do PE, które wygrała Partia Brexitu Nigela Farage'a, a torysi ponieśli w nich największą porażkę w wyborach powszechnych w swojej historii.

May podała się do dymisji 7 czerwca. Premierem Wielkiej Brytanii była od 2016 roku, od czasu referendum, w którym Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, po którym do dymisji podał się David Cameron.

Reklama
Reklama

Brytyjczycy podjęli decyzję o wyjściu z UE w referendum z 23 czerwca 2016 roku. Za wyjściem z Unii głosowało 51,89 proc. respondentów, przeciw - 48,11 proc. Zwolennicy pozostania w UE stanowili większość spośród głosujących w Szkocji (62 proc.) oraz Irlandii Północnej (56 proc.), a także na Gibraltarze (95,9 proc.).

Polityka
Donald Trump wygłosił orędzie. Wypłaci „dywidendę wojownikom”
Polityka
„Działają jak w czasach OGPU i MGB”. Jak Putin tropi przeciwników za granicą?
Polityka
Czar Trumpa prysł? Wskaźniki poparcia niemal najniższe w tej kadencji
Polityka
Partia Finów krytykowana za obronę miss, która straciła tytuł za rasistowski gest
Polityka
Brytyjscy politycy bronią BBC przed atakami Trumpa. „Chce ingerować w naszą demokrację”
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama