Dzień dobry, Zuzanna Dąbrowska, #RZECZoPOLITYCE. Moim gościem jest Marek Jurek, polityk Prawicy Rzeczpospolitej, były eurodeputowany.
Dzień dobry.
Bardzo krytycznie ocenia pan to, co dzieje się obecnie w UE, szczególnie jeśli chodzi o rozdanie 5 kluczowych stanowisk, m .in. szefa KE, czy przewodniczącego PE. Dlaczego?
Zdecydowanie, już po Traktacie Lizbońskim mówiłem, że „wielkie rozszerzenie”, czyli przyjęcie krajów Europy Środkowej, które stanowią liczbowo, większość w UE, zamienia się w „wielkie przyłączenie”. Dlatego, że wtedy minimalna większość stanowiąca, np. stanowiąca o wyborze przewodniczącego Rady Europejskiej z 18 państw zeszła do 15, do 15 które były przed rozszerzeniem. Można więc kierować UE tak, jakby nas w ogóle nie było i ostatnie wybory na najważniejsze stanowiska w UE pokazują, że są na nich sami swoi: Beneluks, Włochy, Niemcy, Francja, czyli ta szóstka, która założyła UE.
Ryszard Czarnecki, eurodeputowany PiS-u, mówił niedawno, że nie ma co liczyć by Polacy otrzymali ważne stanowiska, może nawet nie ma szans nikt z naszego regionu, bo przecież bez przerwy od ośmiu lat jakiś Polak pełnił ważną funkcję. W ten sposób tłumaczył to, że nikomu z naszej części Europy nie udało się żadnej pozycji wywalczyć.