Zdaniem Komorowskiego wynik wyborów, w których Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 43,6 proc. głosów i 51 proc. mandatów, oznacza, że „w PiS będzie narastać przekonanie, że znaleźli się na równi pochyłej, prowadzącej do porażki w przyszłości”.
- Po drodze będą wybory prezydenckie. Myślę, że też można wynik wyborów odczytać jako szansę na to, żeby i prezydentura znalazła się w rękach opozycji - powiedział w TOK FM.
Pytany o kandydata opozycji na prezydenta, Komorowski zauważył, że gdyby udało się go „wylansować i przedstawić”, to powiedziałby „im szybciej, tym lepiej”. - Prawdopodobnie partie polityczne – i Lewica, i PSL, i Koalicja Obywatelska – będą chciały wystawić własnych kandydatów. Bardzo bym namawiał partie opozycji demokratycznej, żeby postarać się, jeśli już muszą wystawić swoich, odrębnych kandydatów, to żeby ci kandydaci i ich zaplecze polityczne jednak wysyłało sygnały o tym, że jedność, porozumienie w tej sprawie najważniejszej, czyli ostatecznego wyniku wyborów prezydenckich, jest w zasięgu ręki albo już zostało zawarte - mówił.
Zdaniem Komorowskiego Donald Tusk „wysyła takie sygnały, że jest wszystko możliwe, że nic nie jest jeszcze zdecydowane”. - Na mój ogląd to on pewnie czeka na wynik wyborów w Europejskiej Partii Ludowej (Tusk jest kandydatem na jej szefa - red.) - ocenił były prezydent.