Przybyłem wczoraj o wpół do dziesiątej wieczorem do gmachu rządu i nikogo już nie było – skarżył się na środowym posiedzeniu nowego rządu Rumunii jego premier Ludovic Orban. Zapowiedział, że jego rząd będzie ciężko pracował i zostanie zredukowany do 17 ministerstw (teraz jest 26). Nowy szef rządu wywodzi się z mniejszości węgierskiej w Rumunii, co tłumaczy, dlaczego ma takie nazwisko jak premier Węgier.
Ludovic Orban został premierem w poniedziałek wieczorem w wyniku głosowania nad wotum zaufania połączonych izb parlamentu dla mniejszościowego gabinetu dotychczasowej opozycji z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL). W październiku upadł rząd postkomunistycznych socjaldemokratów premier Viorici Dancili.
W pierwszym posiedzeniu wziął udział prezydent Klaus Iohannis, który wywodzi się z tego samego ugrupowania co obecny premier. – Taki układ gwarantuje harmonijną współpracę rządu oraz prezydenta i, co ważne, zwiększa szanse Iohannisa na reelekcję – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Ion Ionita, komentator niezależnego dziennika „Adevarul".
W niedzielę odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich i, jak wynika z sondaży, urzędujący szef państwa liczyć w niej może na 40–46 proc. głosów, co zapowiada sukces w drugiej.
Tak kończy się pewna epoka w najnowszej historii Rumunii. Kraju, który od wygranych przez socjaldemokratów z PDS wyborów parlamentarnych pod koniec 2016 roku żył właściwie jednym tematem – a mianowicie walką z korupcją. Centralną postacią w tej sprawie był szef PDS, 56-letni Liviu Dragnea zajmujący także stanowisko przewodniczącego parlamentu. Od wiosny odsiaduje trzy i pół roku więzienia za korupcję. Ale zanim do tego doszło, jego partia stawała na głowie, aby przeforsować w parlamencie ustawy o dekryminalizacji zachowań korupcyjnych. Konfrontacja polityczna przeniosła się na ulice, gdzie odbywały się regularnie demonstracje. Unia Europejska ostrzegała przed konsekwencjami podobnych rozwiązań prawnych. Atmosfera w kraju była napięta do granic. Tym bardziej że równolegle toczyła się prawdziwa wojna pomiędzy prezydentem Iohannisem i rządem, a właściwie szefem PDS.