Ale prawica, która zebrała aż 165 głosów przeciw Sanchezowi, nie wierzy w te zapewnienia. Zdaniem lidera Partii Ludowej (PP) Pablo Casado ekipa Sancheza to „uzurpatorzy”, którzy będą u władzy dzięki poparciu „secesjonistów” i „zdrajców”.
– Jeśli chcecie panowie uratować monarchię, zróbcie wszystko, aby nie była ona identyfikowana z wami – odpowiedział na to Pablo Iglesias, lider Podemos.
Wtorkowe głosowanie oznacza duży sukces Madrytu w rozgrywce z katalońskim secesjonizmem. Doszło bowiem do spektakularnego podziału nacjonalistów z Katalonii: prawicowa Junts per Catalunya byłego przewodniczącego katalońskiego rządu regionalnego Carlesa Puigdemonta, inaczej niż ER, głosowała przeciwko rządowi Sancheza.
Puigdemont dwa lata temu organizował nielegalne referendum niepodległościowe w prowincji. Później jednak uciekł przed hiszpańskim wymiarem sprawiedliwości do Belgii. Inaczej postąpił lider ERC Oriol Junqueras, który został w kraju i niedawno usłyszał wyrok 13 lat więzienia za próbę rozbicia państwa. Trybunał Sprawiedliwości UE uznał jednak, że Junqueras ma prawo odebrać mandat eurodeputowanego, bo został wybrany, zanim sąd najwyższy w Madrycie wydał wyrok. Po głosowaniu na utworzeniem rządu jest jednak bardzo prawdopodobne, że Junqueras wyjdzie z więzienia po radykalnym skróceniu kary. Kompromis między władzami Hiszpanii i ERC może zaś zakładać dalsze powiększenie i tak już poważnej autonomii prowincji, w szczególności w sprawach podatkowych.
Hiszpania wyszła z frankistowskiej dyktatury tak podzielona, że do tej pory odwołująca się do tradycji republikańskiej PSOE i mająca pewne korzenie w Falandze Partia Ludowa nigdy nie utworzyły koalicji. Ostatni kryzys finansowy był jednak dla królestwa tak bolesny, że na scenie politycznej pojawiły się nowe ugrupowania, jak Podemos, liberalna Ciudadanos czy, ostatnio, skrajnie prawicowy Vox. Utworzenie w takich warunkach większościowego rządu okazało się bardzo trudne: w ostatnich czterech latach Hiszpanie czterokrotnie chodzili do urn.
W nowej ekipie Iglesias będzie wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy socjalne. To obszar, którym będzie się zajmowało trzech innych ministrów z tego ugrupowania. To stwarza potencjalne pole do starcia z PSOE, bo radykalna lewica chce odwrócić reformy rynkowe (szczególnie rynku pracy) przeprowadzone przez poprzedniego premiera, konserwatystę Mariano Rajoya, i zasadniczo rozszerzyć transfery socjalne, na co Hiszpanii nie stać.