– Ślubowanie na posła to było kosmiczne przeżycie – wspomina Cezary Tomczyk, poseł PO. W rubryce sejmowego CV wpisał zawód: student. Ma 23 lata i kończy politologię na Uniwersytecie Warszawskim. Czy trudno mu łączyć studia z pracą parlamentarną? – Wiedziałem, na co się porywam – zapewnia Tomczyk. – Profesorowie rozumieją moją sytuację, a pani dziekan przyznała mi indywidualny tryb zaliczania, ale taryfy ulgowej nie ma – dodaje. Młody poseł pisze pracę magisterską o kampanii wyborczej.
Jego partyjny kolega i rówieśnik Michał Marcinkiewicz studiuje finanse i bankowość w Szczecinie. Pracę dyplomową pisze o wykorzystywaniu środków unijnych na inwestycje w jednostkach samorządowych. W lutym chce się obronić. – Profesorowie mi gratulowali. Nieczęsto się zdarza, że student jakiegoś wykładowcy jest posłem – mówi.
Obaj już wcześniej byli radnymi, ale trudno im się przyzwyczaić, gdy ktoś zwraca się do nich per „panie pośle”. – Gdy mówi tak do mnie straż marszałkowska, w duchu się uśmiecham. Ale nie mogę dać tego odczuć – przyznaje Tomczyk. – Koledzy ze studiów czasem sobie w ten sposób ironizują.
Dwudziestoparoletni posłowie są zgodni: bycie parlamentarzystą zobowiązuje. – Powoduje, że nie można sobie pozwolić na swobodne studenckie życie – mówi Marcinkiewicz. Jednak dodaje: – Ale ja nigdy go tak naprawdę nie zaznałem.
Tomczyk był ostatnio z przyjaciółmi w klubie studenckim. – Nie można się już wygłupiać, ale nie przestałem chodzić ze znajomymi na imprezy. Trzeba znaleźć złoty środek – uważa. Najmłodszy ze wszystkich parlamentarzystów jest Łukasz Tusk, ma 22 lata. W całym Sejmie posłów, którzy nie przekroczyli 30. roku życia, jest 20.