Reklama

Działacze partii bronią byłych wiceprezesów

Kilkudziesięciu delegatów upomina się o odwieszenie w prawach członków ugrupowania trzech byłych wiceprezesów – dowiedziała się „Rzeczpospolita”

Publikacja: 05.12.2007 04:27

W Prawie i Sprawiedliwości wrze. Lokalni działacze zaczynają się upominać, by na kongres partii, który odbędzie się w najbliższą sobotę, mogli przybyć zawieszeni przez Jarosława Kaczyńskiego byli wiceprezesi.

– Nie jesteśmy osamotnieni – cieszy się Kazimierz M. Ujazdowski. – Spodziewam się aktów solidarności, ale jaka będzie ich skuteczność i skala, tego nie wiem.

Wczoraj jasny sygnał popłynął z Dolnego Śląska, gdzie konserwatyści mają jeden ze swoich mocniejszych przyczółków.

19 działaczy PiS z Wrocławia zdecydowało się napisać list do prezesa partii. Apelują w nim o umożliwienie Dornowi, Zalewskiemu i Ujazdowskiemu zabrania głosu podczas kongresu.

„Jesteśmy przekonani, że tylko jawna i nieskrępowana debata o przyszłości partii może na nowo zintegrować nasze środowisko oraz przysporzyć nam nowych zwolenników. Wyrażamy obawę, że pozbywanie się z partii wybitnych polityków – ludzi, którzy lojalnie pracowali na jej sukces, jest nie tylko niesprawiedliwe, ale istotnie może przyczynić się do osłabienia PiS i wykluczenia z jego przesłania ważnych wątków konserwatywnego programu” – napisali wrocławscy radni.

Reklama
Reklama

Pod listem podpisał się m.in. Paweł Wróblewski, wiceprezes PiS w okręgu wrocławskim, oraz siedmiu z 11 radnych PiS w radzie miejskiej Wrocławia, w tym jej wiceprzewodniczący Marek Mutor. – Zdecydowaliśmy się na ten list i postanowiliśmy go upublicznić, bo dotychczasowe formy perswazji nie przyniosły efektu – tłumaczy Mutor.

Nad napisaniem podobnego listu zastanawiają się konserwatyści z Mazowsza. – Co najmniej kilkunastu delegatów zamierza upominać się na kongresie o zawieszonych wiceprezesów i o umożliwienie im zabrania głosu – mówi Jakub Czułba, radny PiS z mazowieckiego sejmiku.

Według niego prezes partii nie powinien blokować wewnętrznej debaty. – Skoro kongres został zwołany po to, by taka debata się odbyła, to trudno, by nie mogli w niej uczestniczyć ci, którzy ją zapoczątkowali – argumentuje.

W obronie zbuntowanych wiceprezesów chcą też wystąpić działacze ze Śląska, związani z Jerzym Polaczkiem wywodzącym się jak Zalewski i Ujazdowski z Przymierza Prawicy.

– U nas też są chętni, by rozmawiać o naprawie partii, o tym, że potrzeba jej wewnętrznej debaty. Nie mówię tylko o sobie. Jest nas coraz więcej – przyznaje Krzysztof Mikuła, szef lokalnej struktury partyjnej. Ilu w całej Polsce może być działaczy PiS, którzy myślą podobnie? Nikt nie potrafi na to pytanie odpowiedzieć. Padają liczby od 50 aż do 150. Ich głos zapewne jednak będzie słyszalny podczas kongresu, na który ma przybyć około półtora tysiąca delegatów.

Na razie nikt nie chce też się wypowiadać, co będzie po kongresie i czy dojdzie do rozłamu.

Reklama
Reklama

– Bądźmy dobrej myśli – mówi Czułba i zapewnia, że konserwatyści nie planują żadnej demonstracji. – A co dalej? Na razie nie wybiegajmy w przyszłość – ucina wszelkie pytania.

Najprawdopodobniej po kongresie sąd partyjny zajmie się wnioskami dyscyplinarnymi skierowanymi przez prezesa partii przeciwko Ujazdowskiemu, Zalewskiemu i Dornowi. Najprawdopodobniej cała trójka zostanie z PiS wyrzucona.

Co potem? Bliski współpracownik Ujazdowskiego Michał Góras przewiduje, że były minister kultury pozostanie posłem niezrzeszonym. – Do Platformy Obywatelskiej na pewno nie przejdzie – mówi.

Konserwatyści z Łodzi być może zacieśnią wtedy współpracę z Prawicą Rzeczypospolitej Marka Jurka. – Nowy klub będzie liczył pięć lub sześć osób – wylicza Wojciech Walczak, działacz PiS.

Jednego radnego PiS straciło wczoraj w Olsztynie. Wojciech Szadziewicz przeszedł do PO, bo przestało mu się podobać w PiS.

Rzecznik partii Adam Bielan bagatelizuje to, co dzieje się teraz w PiS. Jego zdaniem nawet jeżeli ze stronnictwa odejdzie 150 działaczy, nie będzie to miało większego znaczenia. – Może odejść garstka i nawet nie będzie to zauważone – przekonuje.

Reklama
Reklama

Jego zdaniem działaczy PiS przed ewentualnym przyłączeniem się do zbuntowanych wiceprezesów i ich współpracowników powstrzymują doświadczenia wyniesione z lat 90., gdy prawica się dzieliła w nieskończoność.

– Ludzie już zrozumieli, że dziś w polskiej polityce liczą się tylko Jarosław Kaczyński i Donald Tusk – mówi. I zapowiada wielką ofensywę PiS już po Nowym Roku. – Planujemy otwarcie na nowe środowiska – mówi tajemniczo.

ma.go., i.k., jak, mk

W Prawie i Sprawiedliwości wrze. Lokalni działacze zaczynają się upominać, by na kongres partii, który odbędzie się w najbliższą sobotę, mogli przybyć zawieszeni przez Jarosława Kaczyńskiego byli wiceprezesi.

– Nie jesteśmy osamotnieni – cieszy się Kazimierz M. Ujazdowski. – Spodziewam się aktów solidarności, ale jaka będzie ich skuteczność i skala, tego nie wiem.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Polityka
Donald Tusk lubi niespodzianki. Izabela Leszczyna wciąż nie wie, czy pozostanie na stanowisku
Polityka
Czy wybory prezydenckie były ważne? Adam Bodnar: Moja rola w tej sprawie zakończyła się
Polityka
Schetyna: Wielka liczba ministrów i wiceministrów wynika z tego, co otrzymaliśmy od PiS
Polityka
Konfederacja „języczkiem u wagi”. Jakie koalicje po wyborach parlamentarnych wyobrażają sobie Polacy?
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Polityka
Sondaż: Wyborcy PSL i Polski 2050 częściej krytykują rząd, niż opozycję
Reklama
Reklama