- Byłoby całkowicie niezrozumiałe dla naszych partnerów w UE, gdyby polskiego prezydenta tam zabrakło - powiedział Piotr Kownacki, wiceszef Kancelarii Prezydenta. Podkreślił, że od początku kadencji Lech Kaczyński jest zaangażowany "w sprawy Gruzji i całego regionu kaukaskiego, a także problematykę południowo-wschodnią, co jest związane z bezpieczeństwem energetycznym i dywersyfikacją dostaw ropy naftowej i gazu".
Rząd - jak wynika z wypowiedzi szefa gabinetu premiera Sławomira Nowaka - nie przewidywał wyjazdu Lecha Kaczyńskiego do Brukseli. Sytuacje, w których w spotkaniach UE uczestniczą zarówno prezydent, jak i premier, Nowak uznał za "nadzwyczajne". Jako przykład podał ceremonię podpisania Traktatu Lizbońskiego. Natomiast - zaznaczył - "zgodnie z porządkiem konstytucyjnym" na posiedzeniach Rady Europejskiej Polskę reprezentuje premier i minister spraw zagranicznych, a "prezydent jeździ na szczyty NATO".
Ogłoszoną przez Kownackiego decyzję prezydenta Nowak uznał za "doniesienie medialne" i zaznaczył, że rząd czeka na oficjalne stanowisko głowy państwa. - Jeżeli otrzymamy oficjalną drogą informację z Kancelarii Prezydenta, że prezydent chciałby wziąć udział w Radzie Europejskiej - a przypomnę, że jest to spotkanie szefów rządów - to wtedy się do tego odniesiemy - powiedział Nowak.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zdecydował o zwołaniu na 1 września w Brukseli szczytu Unii, którego tematem będzie przyszłość relacji UE z Rosją i pomoc dla Gruzji. Francja przewodniczy w tym półroczu pracom UE.