Bezprawne zarobki senatora wyszły na jaw, gdy jego oświadczenia majątkowe prześwietliło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Okazało się, że parlamentarzysta Platformy Obywatelskiej nie zamieścił w nim wszystkich wymaganych informacji.
W jednym z oświadczeń zabrakło wiadomości, że żona senatora prowadzi działalność gospodarczą oraz jest zatrudniona w jednostce samorządu terytorialnego. Roman Ludwiczuk był w tym czasie wiceprezydentem Wałbrzycha.
W tej sytuacji jego bezpośredni przełożony prezydent miasta Piotr Kruczkowski (PO) powinien zawiesić wypłacanie mu wynagrodzenia. Jednak partyjny kolega senatora tego nie zrobił. W rezultacie Ludwiczuk pobrał wbrew prawu 138 531 zł.
Prawie 128 tys. jest już nie do odzyskania, gdyż pieniądze te wypłacono w 2003 i 2004 roku, a roszczenia w takich sprawach przedawniają się po trzech latach. Czy uda się odzyskać chociaż pozostałe 10 tys. zł? Prawdopodobnie do tego też nie dojdzie, bo to roszczenie przedawni się już w przyszłym miesiącu.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie niedopełnienia obowiązku przez funkcjonariusza publicznego – prezydenta Wałbrzycha. Kruczkowskiego broni jego rzeczniczka Ewa Frąckowiak.