Gdy niedawno dziennikarze „Polski” spytali Romana Giertycha, jak można wygrać z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, odparł: – Czasem. Trzeba spokojnie czekać.
Wszystko wskazuje jednak na to, że czas czekania dla Giertycha już się skończył. Wnuczek najbliższego współpracownika Romana Dmowskiego i były przywódca Ligi Polskich Rodzin przystąpił do kontrofensywy.
Oprócz oczywistych ciągot do polityki – był przecież przez klan Giertychów wychowywany na przywódcę ruchu narodowego – przyczyną powrotu jest dziś nienawiść, jaką żywi do byłego premiera i prezesa PiS. Z tą nienawiścią (słowo niechęć byłoby eufemizmem) nie kryje się wcale w nieoficjalnych rozmowach z innymi politykami. Według relacji owych rozmówców Giertych czuje się przez Jarosława Kaczyńskiego oszukany, wykorzystany i wypluty. Taką traumę wyniósł z okresu, gdy był wicepremierem w rządzie PiS.
Jeszcze pod koniec rządów Kaczyńskiego Giertych próbował się odegrać. Wspierał protest pielęgniarek przed Kancelarią Premiera, wysuwał znienawidzonego przez PiS Janusza Kaczmarka jako kandydata na nowego szefa rządu. I był za to bezlitośnie obśmiewany.
Jako skrajny pragmatyk i polityczny cynik (tak mówią o Giertychu dawni współpracownicy, dziś z nim skłóceni) zaczął szukać innego sposobu na dopieczenie Jarosławowi Kaczyńskiemu i powrót do polityki.