Zwolennicy kontrowersyjnego posła czekali na niego o 18.00 w Hotelu Europejskim w Krakowie. – Ciekawe, czy uda mu się przyciągać tłumy – zastanawiali się przed spotkaniem jego dawni koledzy z PO. Udało się. Sala na 200 osób pękała w szwach. Zwolenników i ciekawskich było co najmniej dwa razy tyle.
Janusz Palikot zadbał o skandal od razu na początek swej wizyty. Zanim doszło do debaty „Kultura zamiast armii”, którą zaprezentował swym zwolennikom pod Wawelem, o 17.00 pojawił się w Panteonie Narodowym na Skałce. Tam u grobu Czesława Miłosza odczytał wiersz „Do polityka”, zaczynający się od słów: „Kto ty jesteś, człowieku -
[srodtytul]Zbrodniarz czy bohater? [/srodtytul]
Wcześniej oznajmił publicznie, że nie pójdzie na Wawel, gdzie spoczywa tragicznie zmarły prezydent Kaczyński z małżonką, bo Wawel jest dziś miejscem „uszkodzonym” i „sprofanowanym”. - Musi upłynąć jeszcze sporo czasu, aż to przestanie boleć – twierdzi. I dodaje, że „to ci sami ludzie, którzy pochopnie wynieśli Lecha Kaczyńskiego na Wawel, nie chcieli, w swoim czasie, tam Miłosza”.
W Hotelu Europejskim Janusz Palikot oznajmił, iż powinniśmy wprowadzić wizy dla Amerykanów. Dostał gromkie oklaski. Podobnie jak wtedy, gdy stwierdził, że czeka aż któryś polski premier na konferencji prasowej zaciągnie się marihuaną i powie: „ale wiocha!”. - Zamiast w czołgi, inwestujmy w domy kultury – zachęcał. Bo, jak przekonywał, interwencja w Iraku nie przyniosła nam żadnych korzyści.