3 listopada, środa, wczesne popołudnie. Politycy PiS kojarzeni z tzw. liberałami, do których zalicza się m.in. Joannę Kluzik-Rostkowską, Elżbietę Jakubiak, Pawła Kowala i Pawła Poncyljusza, z niepokojem oczekują na zapowiedzianą na godzinę 14 konferencję prasową władz partii. Są przekonani, że ograniczy się do krótkiego komunikatu o zawieszeniu lub usunięciu z PiS Joanny Kluzik-Rostkowskiej, byłej szefowej sztabu wyborczego Jarosława Kaczyńskiego.
– Każdy, kto skrytykuje Zbigniewa Ziobrę, musi się liczyć z zawieszeniem bądź wyrzuceniem z partii. Ziobro walczy o przywództwo w PiS, a będąc we władzach, ma możliwość wyeliminowania przeciwników – mówi „Rz” Elżbieta Jakubiak. – Szkoda, że ucieka się do takich metod, zamiast rozmawiać o sytuacji w partii.
W wywiadzie dla tygodnika „Wprost” Kluzik-Rostkowska powiedziała, że Ziobro stara się o schedę po Jarosławie Kaczyńskim i że jeśli wystartuje w wyborach na szefa partii, stanie do nich przeciw niemu. Argumentowała, że PiS, jeśli chce wygrać wybory, musi wrócić do retoryki z okresu kampanii prezydenckiej, a partii trzeba „odkleić gębę Ziobry”. Wczoraj Marek Migalski, europoseł usunięty z grupy PiS, w blogu napisał, że „Kaczyński abdykował”, a faktyczną władzę w PiS sprawuje „Zbigniew Ziobro i jego przyboczni”.
– Smutno mi, że takie słowa padają – mówi „Rz” Ziobro. – Wywołanie konfliktu w sytuacji, gdy od czwartku prowadzone są badania sondażowe, zaszkodzi PiS, tak jak musiałoby zaszkodzić każdej innej partii.
I dodaje, że przewodnia rola w partii Kaczyńskiego jest niekwestionowalna.