Piłę trudno zaliczyć do kluczowych miejsc na politycznej mapie Polski. W dodatku nowo wybrany senator będzie sprawował mandat kilka miesięcy. Ale część partii uznała, że naprawdę jest o co walczyć.
SLD zorganizowało w Pile wyjazdowe spotkanie klubu. Liderzy partii ruszyli w teren, by spotkać się z wyborcami.
– Miało to związek z budowaniem przez nas nowego programu. Ale też chcieliśmy promować naszego kandydata Zbigniewa Ajchlera – podkreśla poseł Leszek Aleksandrzak, szef Sojuszu w Wielkopolsce, który wczoraj podsumował kampanię lewicy. – Dla nas te wybory będą stanowiły przetarcie przed jesienną batalią. Poza tym nie mamy swojego senatora. Jeśli Zbigniew Ajchler uzyskałby mandat, moglibyśmy stworzyć klub parlamentarny, a nie tylko poselski – zaznacza.
Jest jeszcze jeden powód – walka toczy się o mandat po senatorze PO. Piotr Głowski został prezydentem Piły.
– Premier Donald Tusk mówił niedawno, że Platforma nie ma z kim przegrać. A my chcemy mu udowodnić, że jednak przegrać może – podkreśla Aleksandrzak.