– Uważam, że wszelkiego rodzaju rozliczenia po wyborach, jeśli nie doszło do jakichś wydarzeń drastycznych, a w moim przekonaniu nie doszło, nie mają po prostu sensu. Ci, którzy chcieliby je podjąć, po prostu bardzo, ale to bardzo, szkodzą partii – powiedział wczoraj Jarosław Kaczyński.
Nie ukrywał natomiast, że jego partię czeka dyskusja o kampanii i wyniku wyborczym. – Ci, którzy sądzili, że można anihilować naszą partię, przegrali, ci, którzy chcieli dorzynać watahę, przegrali, ale oczywiście mogło być lepiej – powiedział. – Nad tym będziemy dyskutować, w szczególności jest kwestia naszego poparcia w wielkich miastach.
Kaczyński zapowiedział też, że nie zamierza zrezygnować z dalszego kierowania partią: – Na Węgrzech wszyscy wrogowie tej prawej strony, która chciała zmian, a my chcemy mniej więcej tego samego co Orban, przez cały czas zabiegali, żeby odszedł. Na szczęście nie odszedł i dzisiaj może te zmiany wprowadzać. Też nie odejdę, chyba że partia postanowi inaczej.
Jeszcze w 2008 r. lider PiS przekonywał, że jeśli jego partia przegra kolejne wybory, to przekaże władzę komuś młodszemu. Wczoraj tłumaczył, że na zmianę decyzji wpłynęły trzy lata doświadczeń, katastrofa smoleńska i to, co działo się po niej.
– Mnie witano okrzykami: „Jarosław, Polskę zbaw". Można to oczywiście różnie oceniać, ale to jest fakt i z całą pewnością nie ma sensu tego marnować – tłumaczył. Zapowiedział też, że pójdzie na powyborcze konsultacje do prezydenta Bronisława Komorowskiego.