W poniedziałek w samo południe Warszawska Wspólnota Samorządowa, która domaga się odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz, zebrane podpisy składa u komisarza wyborczego. Szacuje, że będzie ich nieco ponad 200 tys.
– Nie ma u nas strachu z tego powodu ani specjalnego podekscytowania – zapewnia rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk.
Wiernych poproszą o wsparcie
Piotr Guział, burmistrz Ursynowa i lider WWS, mówi, że w czwartek było 165 tys. podpisów. Dodatkowe trzy tysiące przynieśli republikanie Przemysława Wiplera, jutro swoje listy dołączy Ruch Palikota, a w niedzielę PiS. – Jeszcze w sobotę zbieramy podpisy, bo chcemy wydatnie wspomóc tę inicjatywę – mówi Jarosław Krajewski, stołeczny radny PiS. Nie chce zdradzić, jak dużo będzie to podpisów. Maciej Wąsik, inny radny tej partii, dwa dni temu mówił, że będzie to ok. 35 tys.
WWS zapowiada, że będzie zbierać podpisy, przez cały weekend m.in. pod kościołami, a także i w poniedziałek rano do godz. 11. W czwartek wolontariusze komitetu ustawiali się m.in. pod urzędami dzielnic. – Mieszkańcy stali w jednej kolejce, by złożyć deklarację śmieciową, a potem w drugiej, by poprzeć referendum – opowiada pan Michał, mieszkaniec Międzylesia.
Usuwają nieusuwalnych
Groźba referendum zmotywowała ekipę pani prezydent do działania. Ona sama publicznie jest bardzo widoczna. Poza tym zaczęła pozbywać się części współpracowników. Po majowej dymisji wiceprezydenta Jarosława Kochaniaka za zamieszanie ze śmieciami i odejście sekretarza miasta Jarosława Maćkowiaka mają lecieć kolejne głowy.