– W kierownictwie partii rozważany jest pomysł, aby zaproponować kandydowanie z naszych list kilku europosłom Platformy – mówi „Rz" jeden z najważniejszych polityków PSL. – Sondujemy tych, którzy nie mają szans na ponowny wybór, jeśli pozostaną w PO.
Według naszych informacji, taki pomysł lansują były minister rolnictwa Marek Sawicki oraz szef klubu parlamentarnego ludowców Jan Bury. Ostateczna decyzja jest w rękach lidera PSL Janusza Piechocińskiego. – To on musi pójść z tą informacją do premiera Tuska – mówi nam zwolennik koalicyjnego transferu europosłów.
Różne rozmowy
W orbicie zainteresowania PSL jest co najmniej pięcioro obecnych europosłów Platformy: Paweł Zalewski z Warszawy, Sławomir Nitras ze Szczecina, Joanna Skrzydlewska z Łodzi, Jolanta Hibner z Mazowsza oraz Krzysztof Lisek z okręgu składającego się z Podlasia oraz Warmii i Mazur.
Wszyscy oni stoją przed perspektywą utraty miejsca w europarlamencie. Zalewski i Hibner mogą zostać wypchnięci na dalsze miejsca list Platformy przez byłych członków rządu, którym premier obiecał europejskie mandaty. Nitras i Lisek nie znajdą się w ogóle na listach. Zaś Skrzydlewska stoi przed realną perspektywą utraty mandatu ze względu na marne sondaże Platformy – w poprzednich wyborach weszła do PE z trzeciego miejsca w Łodzi, a w tej chwili tylko „jedynka" na łódzkiej liście PO gwarantuje mandat.
– Przede wszystkim wystawimy na listach swoich obecnych europosłów, posłów oraz popularnych samorządowców – odpowiada „Rz" Janusz Piechociński, wicepremier i lider PSL, gdy pytamy o koalicyjny transfer. Przyznaje, że jego partyjni koledzy prowadzą w europarlamencie różne rozmowy. ?– Dotyczy to jednej, może dwóch osób – stwierdza.