Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz odwołał prof. Jana Hartmana z powołanej przez siebie w maju ubiegłego roku komisji. Stało się to po tym, gdy profesor zamieścił w internecie wpis, w którym przekonywał m.in., że „jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku".
Na nasze pytanie skierowane w piątek rano do resortu zdrowia, czy Hartman powinien dalej zasiadać w tym ośmioosobowym gremium, uzyskaliśmy informację, że „skład Komisji (...)został zmieniony. W nowym składzie nie ma profesora Jana Hartmana". Tak odpowiedział nam Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu.
Lekarze cieszą się z decyzji ministra. Uważają, że w komisji mającej uczyć ich etyki nie ma miejsca dla człowieka dopuszczającego kazirodztwo. Prof. Hartman nie od dzisiaj wzbudzał w środowisku medyków ogromne kontrowersje.
– Nie wypowiadam nazwiska tego pana, to zbyt trudne dla uczciwego człowieka. Jego powołanie do komisji było dla nas od początku trudne do zrozumienia – mówi nam Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej. Tłumaczy, że ośmieszało tę instytucję. – To po prostu wstyd – mówi Hamankiewicz.
Od samego początku obecność prof. Hartmana w komisji budziła emocje